[Zwrotka 1: Lukasyno]
Pamiętam jako dziecko siadałem do kolacji
Zamiast jeść, nadawałem kształty chmurom
Uciekałem do krainy wyobraźni
W magnetofonie z taśmy mury runą
Wieczorem odpalałem wkład długopisu
I patrzyłem jak płonące krople lecą w dół
Z czwartego piętra po parter
Miałem swój kolorowy świat, ten świat był tylko mój
Na schodowej klatce graliśmy w karty
Zbiegając, pukaliśmy do drzwi
Przed lekcjami - "Krwawy Sport" na video
Każdy był Bruce Lee, plac naszym Shaolin
Latem na osiedlu beton parzył w stopy
Marzyłem by wyrwać się stąd w siną dal
Poobijane nogi, łokcie i głowy
Nasz ulubiony film "Czterech twardych jak stal"
Tam, gdzie teraz stoją nowe bloki
Kiedyś było boisko, na nim piach, piłka w grze
Po podwórku latało się do ciemnej nocy
I nie raz zabierałem na ubraniu krew
Rowery bez zderzaków - jak motocrossy
Banda, wiatr we włosach, z górki skok
Sięga ledwo do drugiego pietra
Kiedyś wydawała się być wysoka niczym blok
[Zwrotka 2: Juras]
Chłopięcy świat, dziecięcy świat
Nie potrzebowałem mieć pieniędzy by fajnie spędzić czas
Z dachu garaży, za to na piach
Śmiech na twarzach gówniarzy, obcy nam strach
Każdy z nas lubił całe dnie siedzieć na drzewie
Robiliśmy strzały z gwoździ, dzieciak
Strzeliliśmy z łuku do siebie
Aż gruby przyleciał z ojcem i strzałą w plecach
Po lekcjach, w kąt plecak
Na osiedlach grasowali mali wojownicy
Znowu się pali saletra
Proch i benzyna to zestaw. Mali pirotechnicy
Zimą chodziliśmy na salony
Pograć we Flipery i Mortal Kombat
Na żyłkę przywiązywaliśmy żetony
I cały dzień graliśmy za darmo, morda
W czerwcu, gdy kończy się szkoła
Na boisku wielka fiesta, moc atrakcji
Tłukliśmy wszystkie szyby w oknach
I tak świętowaliśmy rozpoczęcie wakacji
Kochaliśmy teatr, z dachu vis-à-vis
Podglądaliśmy w garderobie nagie aktorki
W tamtych czasach dziewczyny jeszcze nie goliły cip
Mówiliśmy wtedy, że idziemy na trójkąty
[Refren: ] (x4)
Za każdym razem, kiedy patrzę w tył
Nie myślę o tym, kim bym dzisiaj był
Bo wczoraj to dziś, jutro to dziś
Jest tylko tu i teraz
[Zwrotka 3: Lukasyno]
A pamiętasz jak kroiliśmy butelki?
Zdawaliśmy je w tej samej kasie
Hajs podzielony na fajki, słodycze
Kawalerysjka - otwarty basen
Z automatu dzwoniło się na stół
Kasetki w łup, na handel żetony
Kumple - ministranci podbierali z tacy
Szmal i kupowali nam wszystkim lody
Po WF-ie pooglądaliśmy dziewczyny w szatni
Obok przez wentylacyjną kratkę
Niezła podjarka dopóki razem
Z tą kratkę w rękach na glebę nie spadłem
W sezonie wbitka na działki rurą
Przez Białkę po świeże owoce
Każdy w kieszeni miał harcerską finkę
Scyzoryk i kozacką procę
Lubiliśmy ogień, jeden z kolegów
Na tyle, że chciał zostać strażakiem
Co weekend podpalał śmietnik
Do dzisiaj jest mu z prawem na bakier
W tych czasach nie było MMA, muay-thai
A starsi koledzy ćwiczyli zapasy
Na osiedlach też lała się krew
I nie groziły za to nawet zawiasy
[Zwrotka 4: Zeus]
Nigdy nie byłem gangsterem, nie
Nie nadawałem się na dealera
Ukradłem w życiu może z jeden cukierek
Jako dzieciak i głupio było mi jak cholera
Te osiedla rozjechały mi mózg na miazgę
Sporo ludzi jest tu pustych jak bak
Bez benzyny, ale puść ich crash test
Sprężyliby się byle czuć adrenalinę
Każdy tu pcha się na minę
Za klub to się tu nawet zabije
Masz chwilę? Cofnij się ze mną
Niech kolory zbledną
Jest jakiś '96
Kumple z klasy, pełen wkręt
Mecz, race, szaliki, derby
Ja sam szukam akceptacji bez przerwy
Chyba przez chwilę chcę być jak oni
Skoro tyle lat się o tym się pierdoli
Może coś w tym jest, będzie fajne
Szybko dochodzi do mnie, że to nie dla mnie
Parę lat później znów mnie ciągnie
W mańkę, której nie chce mama
Nowi kumple czasem forsę mają
Czasem przesłuchania
Na melanżach pijemy wódę
Z mety z gwinta jak wodę
Taka nasza pojebana zajawka
Pizda nie wie co to pizda pod okiem
Niech płonie wszystko wokół
Kamil hula, styl zero
Matura w proszku, tagi
Kaligula, Rzym, Nero
Wiele razy w życiu coś mnie
Wyciągnęło cudem z dołka
Nie widziałem cudu w życiu
Smak miało dla mnie jak popiołka
Ale mimo tych turbulencji
Ten gówniarz dotarł tu dziś
Teraz wybierz ty z tłumu MCs
Kto ma te historie Ci nawinąć pod bit
To nasz przeszłość
Pamiętam jak wczorajszy dzień
(Jak wczorajszy dzień
Jak wczorajszy dzień)
To co odeszło
Już nigdy nie powtórzy się
(Nigdy nie powtórzy się
Nigdy nie powtórzy się)
Ten chłopiec miał swój wieli sen
(Wielki sen)
Otóż, pewnego razu wyśnił mnie
(wyśnił mnie)
Otwórz swe oczy chłopcze, teraz wiesz
(Chłopcze, teraz wiesz)
Jesteś mężczyzną
I możesz mieć co chcesz
[Refren: ] (x4)
Za każdym razem, kiedy patrzę w tył
Nie myślę o tym, kim bym dzisiaj był
Bo wczoraj to dziś, jutro to dziś
Jest tylko tu i teraz [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]