[Verse 1]
Opuszczamy to miejskie szambo z moją bandą
Przemierzamy ten szlak jak w la** Vegas parano
Czuję w włosach jakbym siedział w kabrio
Pełen bak wciskam gaz słychać nasz klakson
Promienie padają na twarz, zielone światło
Start przez pasy, spójrz jak trafić tam łatwo
Rozepnij pasy pełen luz przecież mamy
Ten duży wóz jakbyśmy patrzyli w gwiazdy
Za nami szmat drogi, jak stąd do Argentyny
Bicie naszych serc to wciąż brudne rytmy
Oponenci czuć mogą tylko nasze spaliny
Wpadli w rondo z trzaskiem jak winyl
Kręcą się w koło ten sam widok mają zza szyby
My prosto do celu ten ogon gubimy
Pieprzyć na wstecznym jedzmy z tym do przodu
Po tej jezdni rozjedzmy dzisiejszy niepokój
[Ref.]
Jedzmy gdzieś gdzie kończy się jezdnia
Tam gdzie zatrzyma się czas
Jedzmy gdzieś gdzie zaczyna się wszechświat
I don't know if you mind
[Verse 2]
W domach z betonu czuję jakby zbliżały się ściany
I chciały zabić w nas poczucie że wygramy albo chociaż przetrwamy
Baz marzeń wyrywanych z naszych rąk
I chodź nie miałem mapy ruszyłem w tą trasę pod prąd
Jadę nią do dziś, chodź ponoć polskie drogi to hardcor
Unosie mnie nad bloki jak Falkor
Nie kończąca się historia kina drogi znam ją
Wieże że warto chodź banknot rzadko bywa gwarancją
Przesiąkłem na wskroś klimatem miejskich ulic
Patrząc na to jak miasto robi z marzycieli żuli
Więc gdy Mie pytasz czy chce wrócić już tam
Mówię nie prędko chce czuć teraz prędkość czuć wiatr
Piekło już znam chcę teraz poznać niebo
Daleko od całego zła nigdy za daleko
Zanim na stacji ostatniego dnia mi braknie paliwa
Napełniam bak wyobraźnią do pełna i się stąd zawijam
[Ref.]
[Verse 3]
To moja jezdnia jak droga mleczna więc jedzmy
Jeszcze raz zerknij wspomnienia w lusterku wstecznym
Te bębny w głośnikach to jedyny bagaż
Czas na prawdę oddychać możesz z nami się zabrać
Na pełnym gazie zmieniamy biegi
życiowy krasz test nie chce żyć tu bezwładnie jak manekin
Z moimi ludźmi w trasie mamy dobry czas
Zmieniają nam się pejzaże w tunelu niesiemy blask
Ten hip hop to moja autostrada do nieba
Jak Fred flinston mogę na bosaka to napędzać
Ej to kilometry drogi liczonej w latach
Teraz to bagaż doświadczeń ciężar czuję na barkach
Jadę ta trasa to nasz wybór
Więc mamy w samarkach miliony przygód
Stop kraksa zatrzyma kiedyś prędkość na liczniku
Na razie to szara codzienność zostawiana gdzieś z tyłu
[Ref.]
[Verse 4]
Daje ci prawdę ona często bywa najmojsza
Mimo porażek wciąż świeci słoneczko jak Polsat
I leją się browarki i płonie spliff
Lepsza przyszłość nie przestałem o niej śnić
Statystyki mówią Polska to trzeźwy naród
Bo alkohol to bilet lotniczy do ciepłych krajów
Z tym że zamiast w przestworzach jak Howard Hughes
W tej podróży wybieram na czterech kołach wóz
I jadę by nie minąć się ze szczęściem
Podróż nie jest łatwa chodź ważniejsza niż jej cel
Często musimy odsunąć to co jest przed nami
By odnaleźć w życiu sens zostać zrozumiany
Bo życie bywa jak monsun silny wiat i deszcz
Uderza w korpus odczuwasz ból Stach i stres
I chuj nie wszystko jest mega proste
Ale wiedz że gdzieś za chmurami świeci słońce
[Ref.]
[Hook]