[Verse 1]
Oczom nie wierzę widzę znaki w drugą stronę
No kurwa ktoś ze mnie robi durnia ziomek
Patrzysz w beton czy wyżej nieco powiedz co w lustrze widzisz
Po pracy zmarszczki czy po liftingu Ibisz
Ludzi nie dziwi nic już musisz się przystosować
Taki kraj przez ten hajs ludzie już stają na głowach
Chodzą na rękach każdy chce do wypłaty przetrwać
I pewnie masz w chuju że świat w złą stronę zakręca
Mówisz proktolog leczy mnie bez skutku
Gdy pisze ci recepty siedzi na jednym półdupku
Dzieci pediatrów blade anemia niszczy
Wierzysz im ślepo potem po tabletki wyścig
Ksiądz jak spowiada chętnie by cie dotknął
Walnie Ci morał o czystości przez konfesjonału okno
Zegar chodzi w drugą stronę kiedy nie trzeba
Powiewa wiatr przykleja liście na drzewa
Ty sam na sam patrzysz walczysz jak się miewasz
Czy spoko czy masz wierzyć oczom czy też nie
Czy z instynktu mocą na przekór biec do marzeń
Co zrobisz jak twój sufit podłogą się okaże
[Ref]
Do góry dnem, z której strony znajdę tlen
Co za dzień, czy to sen? jak obudzić się?
Nie chce łudzić się, zgubić się dzisiaj łatwo
światło w tunelu widzę, które może być pułapką. x2
[Verse 2]
Jest jedna taka w Polsce łódź co płynie dnem do góry
Jak się pojawia o niej news to ludzie bledną z reguły
Bo tu z reguły, nie ma reguł, jest inna skala norm
Tu odbija się od brzegu gdy zbliża się sztorm
Mój chory dom rości sobie prawo do życia- pavulon
Co jest ludzką naturą dzisiaj
Iskrę w twoich źrenicach widać coraz mniej
Zombie z nas robi telewizja, nie oglądam jej
Nie jest okej dla mnie, gdy nie jest okej, okej?
Mieliśmy biec po sens ale gdzieś bokiem
Przeszliśmy od sweet sixteen do sweet s**teen
Miało być bez spin a dziś backspin
Tyle dni nasz świat się kręci na wytartych plecach
Liczy się nip i do karty pin w marketach
Wszystko się zmienia, bo łatwiej z nas kosić hajs
Stoimy w kolejkach do samoobsługowych kas
Każdy narzeka na swój stan teraz
Jak teraz coś powstaje to na bank, bank albo apteka
Bo każdy zażera się tu wszystkim, co robi w genach czystki
I tak rak nam zabiera bliskich
[Ref]
[Verse 3]
Do góry nogami, czyli głową w dół
Ktoś wywrócił to wszystko, przeciął na pół
Kto tyrał jak wół kiedyś często miał kwit
Teraz często pierwszego słychać żale i kwik
Na necie klik, klik, geje maja randki
Wychodzą na ulice, chcą zastępować matki
Błyski pomadki na nastkach to standard
Dziewica w gimnazjum, to odmieniec i łajza
Stań za tą linią za zdrowie dziękuj Bogu
Nikotynowy dym czuć w pokoju kardiologów
Tysiące blogów o sylwetki wzorze dla modelki
Wiesz jaki na wybiegach błyskotki, frędzelki
świat wielki szyku kontra normalne dziewczyny
Zainspirowane piją dietetyczne driny
Z kreatorów winy brzydkich często jak noc
Ciało ładnej dziewczyny owinięte już w koc
Absurdy to, że często widać tylko tło
A stan faktyczny ukryty jak w mroku zło
Choć wyjściem nie jest skok wielu w myślach leci
Fikcyjne fundacje zbierają hajsy na dzieci
Zdrowe myśli szpeci, że narzekają na kryzys
Ci którzy mogli by mieć oryginał mona lisy
Ludzi stają o wizy mając szanse średnie
Ktoś udaje casanovę, choć nawet mu nie drgnie
Do góry nogami świat w noce i we dnie
I tak latami trwa wykolejona gra
[Ref]