[Verse 1: Deys]
Nie wyrosłem z tego zimna, jak te śniegi i przebicia
Ja wrastam tu w sterylną biel, mam biegi, repeat, rewind
Powiem Ci jasno o tym - to ma Cię niepokoić
Wykreślam kod kreskowy, nie chcę być już nakreślony
Ustalam spory, które w spory dystans mnie oddalą
Spokojny, bez przydziału - nie określą mnie jak tiarą
Czuję pragnienie a suszy od dawna
Szkoda, że droga to, kurwa, nie szariat
Ktoś za wysoko mnie znowu wysadza; One Million Bulgarians
Modele zagrań, dla mnie awaria, prawie jak Maria, ja nie ogarniam
Muszę zapytać jak Nardwuar: karma wraca, czy mnie praca zwalnia?
Fajna krzyżówka, kreślisz ją od czoła po ramiona
I nie rozwiąże setna książka słowa niepodołań
Moje spacery, które splatają spaczone miejsca
To taki zakres działań, sztuczne odczuwanie szczęścia
Mam zespół exdrummer'a - niedowłady w instrumentach
Słodki rozpierdol, coś jak Miodek na fazie Tourette'a
Jak ci to wytłumaczyć...? Flavour wiśni może kusić
Bełty ludzi po melanżach, a nie od celu do kuszy (kusi, kuszy, kusi, kuszy, kuszy...)
[Verse 2: Zerocool]
Znowu poleciałem po światło innych planet
Częstotliwości anten nadają mi te fale
Choć moje zajebane rdzą, było pisane krwią
Iloczyn oczu toczy spojrzeń krąg
A Twoje jedno z wielu, w którym nadal płynie prąd
Dobrze znam ten wzrok, to nie Waszyngton
W rejonie Waszych sond, czy w gronie Waszych blond
Gdzie pierwsza lepsza to ta pierwsza chętna
Parami chodzą tu nieszczęścia, jak nadmiar siły w pięściach
Jak Abel i Kain, brat, za kabel i hype
Hajs to Babel czy Shangri-La
Złoty szlak znika jak pobite szkła
Wita złoty strzał, to złoto - złogi miast
Drogi neonowych lamp eskalują strach
Ekranizują Naked Lunch, ale już tylko w snach
Zobaczysz światło gwiazd, bo srebrny ekran zgasł
I ten ostatni kadr zakłóca setki barw
Ogłusza setki z Was, ogłusza setki z Was
Ogłusza setki z Was, porzucam [Tekst - Rap Genius Polska]