[Zwrotka 1: Deys]
Co z tego, że zrobili profetykiem?
No miło, ale i tak wbrew woli bóstwa
Porzucam treścią i porzucam mięsem
Super Meat Boy, zręcznościówka
General Sherman to moje korzenie
I tak sobie lukam, gdzie ta twoja ściółka
Masz figę z makiem, a listek figowy
To dla mnie sztuka żeńska z słupa
Co mnie obchodzi melodia innych?
To wszystko na strzała jak hejnał, pomyśl
A jeśli twierdzisz, że nie w twoim typie
To czekaj maleńka, aż popatrzysz w oczy
Przy mnie się peszysz, widzę więcej i czujesz od razu
Że mam cię na siatkówce bez majtek i w makijażu
Mała! Działam podprogowo
Jak pan młody młodą, odnosisz wrażenia
Żyję muzyką i znaczy to dla mnie najwięcej
Jak Kanye dla Kanyego Westa
Ta świadomość to najtańszy z psychotropów, co nie?
Dalej nie śpię, noc to czarny upiór jak Spooky Black
Ej, otwieram oczy, ty dalej się migasz
Niestety, choć na pewno nie głuchoniemy
Same odrzuty zostają ci w mig
Nie jak myśliwiec, to leci do śmieci
Skoncentrowany tak jak polimery
I dalej zgaduję sobie, co to skrucha
Z takim podejściem, nawet jeśli fiasko
Zrobiliby klasyk jak u Eda Wooda
[Refren: Deys] x2
Oczy wiecznie mieć otwarte, już wiecznie, ej
Umysł wiecznie mieć otwarty, na zawsze, wiesz?
Zmysły wiecznie mieć otwarte, już otwarte
Już otwarte
[Zwrotka 2: Zero]
In partibus infidelium ciągle
Znowu wychodzę z tym całym kolorem
Poza wszelakie marginesy błędu
Proszę, nie każ mi myśleć, że błądzę
Zdany na siebie jak na strome stopnie
Choć zdanie watahy mnie popycha w ogień
My krążymy sobie spokojnie
Wokół podkrążone oczy owiec
Owoce po tych wersach poznasz
Mnie po owocach, harmonii kontrast
Jak numinosum u Rudolfa Otta
Obczaj, taka faza
W oczach rosnę, bo jak fraktal
Nie znam granic dla tych zagrań
Dlatego cisnę jak kaftan
Piszę na skrawkach, potem to splatam jak rattan
Ty sprawdzasz, krew wypalona jak szlaka
Na trackach mam przerzuty na was od raka
W kawałkach, zasady sztywne jak Bauhaus
Obala cut-up na kartkach
Jedyna stała - exodus na wargach
To łatwopalna branża, złotko
Jeśli esse est percipi, ja przymykam na to oko mocno
Tak się staję samym sobą, ot co - ecce h*mo
Znów trzeba będzie się od czegoś odciąć
Apollo 1000, bo lecimy w kosmos
I chyba mógłbym ci przysiąc, że jak nic widziałem wszystko
Tego by się nie powstydził nawet Budda, kurwa kminisz?
Tu na linii bit i kilka linii, przy nich stawiam krzyżyk
Przy nas chyba się nie zdziwisz, jak cię zdziwi każdy wers; wiki
[Refren: Deys] x2
Oczy wiecznie mieć otwarte, już wiecznie, ej
Umysł wiecznie mieć otwarty, na zawsze, wiesz?
Zmysły wiecznie mieć otwarte, już otwarte
Już otwarte [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]