Verse 1:
Trochę śmiesznie to brzmi
Ale jestem jednym z typów który chciał mieć więcej niż nic
Więcej niż ty, więcej niż mi w sumie oferowano na wejściu
Oferowano na drodze, kilku z nas kurwa stało na przejśiu
To nie kawałek na impreze
Nie szukaj przyjaciół, zostaw ją w spokoju jak chcesz więcej
Czego oczekiwali ode mnie nie jestem raperem
Stoję dziś na swoim dachu, wszedłem przez podziemie, wiesz
A może jednak my przygotowani na piątek
Wygenerowane plany na pewno my przygotowani na wojnę
Kiedy patrzymy na bity widzimy jak mokną w deszczu, gasną w słońcu
Kiedy patrzymy na innych, widzimy jak mocno chcesz tu być a w środku
Jesteś zimna, zimna jak chodniki, po których chodzimy jak wracamy do domu o 2 w nocy
Dobrze? A chyba lubi nas noc, bo latarnie dla nas gasną, pada deszcz a ja spoglądam na nią kiedy moknie
Hook:
Spoglądam na nią kiedy moknie
Mówiła mi że życie nie będzie takie proste
Byłem przygotowany tu na najgorsze
A wystarczyło kurwa być przygotowany na piątek
Przygotowany na piątek
Jebać twoje życie towarzyskie i twój portfel
Kochaj mnie do końca swoich dni a nie do rana
Nie będę kłamał że jestem przygotowany na noc wiesz
Przygotowany na noc wiesz
Cały squad przygotowany na piątek
Twoje życie przygotowane na piątek
Ona przygotowana na problem, tu
Moi ludzie przygotowani na piątek
Twoi ludzie przygotowani na wojnę tu
Przygotowani na wojnę
Cały squad przygotowany na piątek
Verse 2:
Zdejmij kominiarkę, jasno się robi, a miasto jest czyste, (dziwko)
Popatrz dziś na nas, nie na nasze oczy, jak gasną i błyszczą, (błyszczą)
Stoimy dziś sami na czarno ubrani nie moda nam każe
I to nie poezja, to tylko obrazy, my namalowani jak bronie na ścianie
I kurwa mać, pokaż squady na mieście, pokaż squady na mieście
Ja powiem ci jak bardzo mnie to obchodzi, nie biorę pieniędzy za dobre podejście
Jak brałbym to miałbym dziś miliony złotych, pokaż mi jak bardzo cie to obchodzi
Nie rozpinaj bluzy z kapturem, a prosiłbym, żebyś ją zdjęła, idziemy popływać
Bo głęboka woda to dla nas nagroda i chyba nie szkoda mi żadnej blizny
Droga do Boga daleka jest długa i kręta prowadzi przez piekła jak instynkt
Dzisiaj nie żałuje żadnej decyzji, pytasz mnie o to to proszę cię bardzo
I proszę cię bardzo, nie szukaj mnie jak wypierdolę za miasto, (a pokaż mi)
Może inaczej, życie dało nam papier i parę rzeczy które zawsze były dla nas warte
Wiesz, były dla nas warte jak sen o Warszawie, nie sen o Los Angeles
Kiedyś znajdę cię, tam gdzie najbardziej chcesz, znamy tą prawdę, nie powiesz że wcale nie
Znamy ten świat też, życie i palenie, ale nie znamy się, kurwa naprawdę, wiesz
Kurwa naprawdę