[Zwrotka 1: Mada]
Słucham Mefa, po osiedlu krąży mefa
To wkurwia mnie jak nienawiść TDF'a
Możesz wygrać przetarg kiedy sprawdzą urnę
Ale wszystkie stołki są jak serca brudne
Cały ten burdel zwiększa naszą przestrzeń
Chociaż znam takiego co to rzucił po dwudziestce
Jak frisbee, patrz wciąż jest mi bliski
Razem mamy beef z życiem nie mieszkajac na Queensbridge
Nie na Long Beach, Staten Island, ani Boulevar Sunset
I nie skończę jak Macbeth, brzydzę się kłamstwem
Zdradą bezczelną, duszą pazerną
A nie boję się słabości, nie martwie się klęską
[Refren x2]
To ferajna znów bez panczlajnów na siłę
Bo nigdy nie mówiłem chcę być
Zawsze byłem, jestem, czujesz
Całe moje życie to cykl nieporozumień
[Zwrotka 2: Hade]
Umiem przegrywać, jestem już w tym chyba mistrzem
Pierdolę wizję społecznej solidarności źle
Słowa określone ściśle, bo nie stanę w jednym szeregu
Z bandą bezmózgich istnień
Konfidentów, tępych małolatek
Bananowych chłopców nie szanujących własnych matek
Kozaków, co mają mnie za pizdę
Zawstydzę ich gdy przyjdzie nam walczyć za ojczyznę
Mimo życiorysu wyprzedzającego fikcje
Mam nieco wyższe ambicje niż kryć się
Za sfabrykowanym męczennictwem
A tego pełno, wystarczy włączyć telewizję
[Refren x2]
[Zwrotka 3: Mada]
Słucham Reda, po osiedlach krąży kreda
I wielu takich co jak kupią to idą sprzedać
Legal czy nie legal czarny rynek wciąż na łamach
I nic tobie nie da, że masz kumpla w Stanach
Ja wciąż siedzę w bramach, choć mam kumpla w stanach
I dach nad głową co mi dała mama
Ty wiesz o co kaman, to jest absurd jak siemasz
Bo jest źle jak jest roba i jest źle jak jej nie ma
[Zwrotka 4: Hade]
Autorytety, te to nie dają spać mi
Mamy po 20 lat powinniśmy być poważni
Zająć się czymś co przyniesie profit
Nie kombinować tylko za co wypić i czym popić
Zrobić coś z tym życiem wreszcie
Odbić od opcji, za które można trafić sam wiesz gdzie
I przez nie tracą swój sens tysiące żyć
Tych co jak ja nie lubią gdy ich czas to cudzy kwit
[Refren x2]