[Zwrotka 1]
Pamiętam Twoją historię. Byłaś nastolatką jeszcze
Rodzice mieli problemy, Ty byłaś dla nich powietrzem
Dzieckiem z wrażliwym wnętrzem. Coraz częściej
Uciekającym w swoją własną czasoprzestrzeń
Nocne awantury, nieodrobione lekcje
Spróbuj to wytłumaczyć nauczycielce
że jak Twój tata skradł Twojej mamie serce
To w Twoim wieku zaliczyła już cesarskie cięcie
W ten sposób szkoła szybko przestała być miejscem
W którym można odreagować domową presję
Więc zamiast niej wolisz czytać w parku miejskim
Siedzieć pośród drzew, wierszy i refleksji
Potem poznałaś jego, złapaliście wspólny język
Od razu. Do tego miał takie fajne martensy
Czuł pociąg do poezji i kochał Led Zeppelin
Znał trochę angielski, więc tłumaczył Ci ich teksty
Pierwszy seks, pierwsze eksperymenty
Plany jak będziecie zwiedzać wszystkie kontynenty
Potem pierwsze libacje, na nich pierwsze skręty
Takie historie zaczynają się od miękkich...
[Zwrotka 2]
To było piękne lato, pełne słońca, w mieście Wrocław
Czułaś, że nie umiałabyś już żyć bez tego chłopca
Jakby trzeba było skoczyłabyś za nim w otchłań
Byle móc go trzymać za rękę do końca
Pewnie dlatego pierwszy raz ją mając w nozdrzach
Nie czułaś, że los zaczął pisać już kolejny rozdział
Pełen intryg, kłamstw i podejrzeń
Rodziców załamanych doszczętnie Twoim świadectwem
Przerażonych co się dzieje z ich dzieckiem
Jak chcieli rozmawiać, zamykałaś się w łazience
Tam puszczałaś wodę i sypałaś sobie ścieżkę znów
Uciekając w swoją własną czasoprzestrzeń
Kilka dni szlabanu, brak kieszonkowego
Znów jesteście razem, ale brakuje wam czegoś
Nagle on wpada na pomysł z sytuacji wyjścia
Mówi: kumpel nieźle płaci za zdjęcia do czasopisma
Mówi: jak mnie kochasz nie rób z tego wielkiej sprawy
I własnymi rękami wtedy odpinał Ci stanik
I jak wciągaliście towar mieszany z Twoimi łzami
Zaczęłaś rejestrować, że ten rozdział jest za wami
[Zwrotka 3]
Rodzice w pracy, Ty pakujesz się na szybko
Nie wierzysz, że własna matka nazwała Cię dziwką
I choć to było w nerwach i potem było jej przykro
W odwecie wykrzyczałaś, że jest egoistką
I wysłałaś ją do diabła, choć paradoksalnie
Nie było Ci obce kończyć transakcje oralnie
Znali Cię z tego na ulicy coraz bardziej
Bo wracałaś zawsze do życia na gigancie
Więc wsiadłaś w pociąg i jak długa, i szeroka Polska
Opowiadałaś, że spałaś chyba na wszystkich dworcach
Aż w końcu nieprzytomna trafiłaś do ośrodka
Czując, że to ostatni dzwonek by w nim zostać
Lecz okazało się, że jesteś seropozytywna, damn
Taki Ci karma zafundowała stygmat i to
Akurat teraz, jak próbujesz życie wygrać
Chcesz poczuć jak w Twoje przedramię wbija się igła znów
Mówiłaś mi, że tak będzie już do końca
Głód zrobi wszystko żebyś wreszcie się poddał mu
Krótka historia, niedokończony tytuł
Bo kilka dni później uciekłem z tego odwyku