[Intro: Hinol]
Tak jak wszyscy zgromadzeni przy tym stole ja także
Mam rozmyślania starsze, dojrzalsze, wszakże
Patrze i widzę ciemną ulicę
Widzę tych niżej, tych którzy przegrali życie
A mianowicie, nie chcę oceniać
Sam mam problemy, sam ich nie zmieniam
Lecz jak to boli mieli marzenia
Ponieśli klęskę teraz ich nie ma
[Zwrotka 1: Hinol]
Rok urodzenia 88 swój bagaż niosę
Idę z sumienia głosem bo jest prawdą na 100%
Nie jestem osłem bo trochę dorosłem
Choć życiowy postęp to nie tylko forsę wziąć
Los pokazał mi jak kończy cwańczyk
Jak ten żul z klatki co sępi fajki
Pokazał mi jak kończą gangstery wielkie
Co się kurwa nie znali a brali się za dilerkę
I wiele, wiele więcej czego wymieniać nie chcę
Dla mnie jest najważniejsze że mam czyste ręce
I mądre serce, więc sumienia nie dręczę
Chociaż błędy młodości czasem zaciskają pętlę
Kiedyś dobre serce teraz twarde pięści
Kiedyś uczucie miłości dziś uczucie agresji
Bowiem człowiek w głowie ma dwie części
Jedna wybaczy, druga się zemści, wierz mi!
[Zwrotka 2: Jano]
Nic nowego Ziom nadal w życiu drogi kręte
Mija 10 lat Morda utytłana skrętem
Choć żółwim tempem wjeżdżam na tą scenę
Zawsze na poziomie Ziomie to ma swą wartość nie cenę
Ile to znaczy przewinę, dziś dobrą głoszę nowinę
Wtedy gdy skręta zawinę taka prawda
Pierdolona monotonia jak pies skacze do gardła
A ty liczysz na farta przestaniesz się łudzić
Wyjdź z tego letargu najwyższy czas się obudzić
Możesz mi mówić, że nie mam racji jestem z innej nacji
Chcę robić coś z własnym życiem i ty ze swoim zacznij
Nie chcę żeby paczki przysyłała mi mama
Gdzie jedynym widokiem z okna jest stalowa brama
Ślę pozdrowienia dobrym chłopakom którzy wolnością płacą, każdy chce tu łatwy sos kogo obchodzi za co
Uczciwą pracą nie zawsze wyjdziesz na swoje
Więc jak każdy też chcę łatwy sos bo takie życie pierdolę
Nikt nie chce być na dole, nikt nie chce na dnie
Kto ma wiedzieć wie dokładnie, dokładnie
[Zwrotka 3: AK-47]
Oczy zmęczone, opadają powieki
Przez życie nieśli się wlekli, są ci co biegli
Każdy idzie na swój sposób mimo to są Ci co polegli
I nie chcieli polec więc na ścieżkę zeszli
Dla nich najgorszą to powiedz sobie jaką
Sobie samemu grożą bo sobie nie radzą
Co im da jak się potną skoro z pomocą słabą
Bo nikt z nią nie przychodzi nie szkodzi oni dobrze to znają, poznają życia smak mętny, gorzki
życie w biało-czarnych paskach nie w groszki
To znak, że chłopcy dorośli
Na co dzień fajek narkotyk, alkohol, proszki
Niebawem będą szczać chujem w nocnik w szpitalu
Skończyło tak paru a ty zamiast stać to haruj
Masz wyższe wykształcenie to do garów
Na co dzień widzimy brak mentalności w tym kraju
Na świecie utworzymy świat i co na to powiecie ! . e?