Ona tak chce, żebym był jak on, Alan Delone
Proponuję jej: daj mi broń
Był elegancki jak pan kelner i miły tak co dzień
Chyba trochę za dużo ode mnie chce
Przyznaję, że ma to coś, ten wdzięk, ten własny styl
Wokół siebie wciąż robi młyn
Wystarczy chwila nieuwagi i już jest przy niej gość
Gościu, hamuj, to twarda sztuka
Zawsze czegoś czepia się
Nie pozwala, bym był i przy niej sobą
Nie wychowa mnie już, nie
Nawet kosztem nas dwojga nie chcę zmienić się
Któregoś dnia chciała iść tak nagle, gdzieś na bal
Wprost jej mówię: już się skończył szmal
Nie miałem nawet czym zapłacić szefowej przy WC
Z głupią miną już patrzy na mnie
Po co dalej szarpać się
Tolerancja też przecież ma swój koniec
Nie chcę, ona też chyba nie
Zrobię to jeszcze dziś, zadzwonię do niej