[Verse 1: Kościey]
Ósma rano cisnę z kawą przez długi korytarz
Mijam typa jego mina mówi weź lepiej nie pytaj
Znów na przypał orient trzyma trzyma go wczorajsza czysta
Kac to taki polski zwyczaj ot czysta statystyka
Wbijam wolno wiec do biura gdzie nie ufam już nikomu
Tutaj nikt i nic nie przypomina tych z sitcomu
Nienawidzę ich oni mnie zwyczajnie bez powodu
Dają cześć a w second hand dzierżą miecz gotów boju
Andrzej chodź tu - słyszę z boku bez zbędnego grama proszę
Znowu czegoś będzie chciała - kurwa mać ja pierdolę
Kto ci dał albo komu dałaś ty że masz ten wakat
Wiem że dałaś wszyscy wiedzą huczy o tym cała hala
Dawaj raport coś tam bla bla | bla bla| ciągnie bla bla
Gdybym nagle dał jej w pysk - chuj wie czy by przestała
Nienawidzę jej jak pies lecz jest też satysfakcja
Bo wiem że mąż ją zdradza zdradzą ją jej koleżanka
[Hook]
LIFE IS GOOD WŁAŚNIE TU W TYM MIEJSCU
NIECH ZDARZY SIĘ CUD BO KURWA TO NIE MA SENSU
TAK BLISKO MI JUŻ DO CZYSTEGO OBŁĘDU
NIECH ZDARZY SIĘ CUD - NIECH ZDARZY SIĘ CUD
[Verse 2: Kościey]
Ziomek z działu obok znowu prosi o pomoc
Przejął sie robotą którą gardzę tutaj non stop
Przeproś mnie idioto zanim zaczniesz za ten piątek
Kiedy jawnie mnie sprzedałeś przed samym dyrektorem
Mam nadzieje że twą żonę dyma jakiś czarny Olek
Ja pierdole jesteś pizdą idź stąd zanim cie przekopie
Hip hop - Wrooclyn Dodgers zakoduj sobie
Hip hop - nie nie śpiewam walczę słowem
Moment później widzę znów idzie w moją stronę
Choć tłumaczyłem romans w tyrze zaszkodzi Tobie
Tłumaczyłem jej całkiem niezły z Ciebie obiekt
Lepiej zajmij się synem nie taką mendą jak Kościey
Przed czwartą na koncie drobne powinny wpaść
Drobne rzucone w twarz zabiorę tam gdzie bar
I na chwile zapomnę jak wygląda ta gra [Tekst - Rap Genius Polska]