(x2) Nie tylko niemi nie mówią, a głupi nie myślą Nie tylko ściemy rujnują choć te ściemy wybudowały im przyszłość Nie tylko ślepi nie widzą czasem widząc więcej niż my Nie tylko głusi niewiele słyszą, skazani na instynkt Siedzą pod przejściem na berzie, siedzą jak więzień Myślą zmień się i trzęsie im się każdy mięsień Zagubieni w sensie oni czekają na ten dzień Którego nie będzie, są w błędzie Ty albo ta co ma coś za co chętnie płacą Jedna z tych co w samotności płaczą i pytają za co Później, a na razie uśmiech I jak najluźniej Stoi na haju jak w półśnie I ten co śpi na korytarzach co dzień pozory stwarza Ci o zmęczonych twarzach na chorych fazach Co marzą żeby w końcu Bóg im ten życiorys zmazał To jak algorytm się powtarza ciche poddasza Ten co wierzył w towcu kreski w koksu prestiż Od sugestii wzorców miejskich , w końcu jest nim Jak Pacino, Marlon Brando czy De Niro w ojcu chrzestnym Chodnik popisany farbą, idę nim po dworcu miejskim Czy kiedykolwiek mijając ich obok kiwając głową Wbijając w obojętność, która tak chodzi za tobą Myślałeś nad ich historią, nad tym kto kim był i czemu tak? Nie? ty też jak Green Peace nie lubisz zmian Być może dom z rodziną wydarł mu ogień siłą Zostawił w grobie miłość wtedy kiedy zamieniał wodę w wino Lub stało się coś o czym nie masz pojęcia Wiesz co? nie tylko ma się marzenia na zdjęciach
Inny to kurwy, kasyna, szampan i burdele Telenowele, walki, czas oddany walkowerem Świat brudny, żetony, karty, hajs w plikach W tym dymie imię traci znacznie, znikasz Zresztą bardzo dobrze wiesz prosto ustać to problem dziś Inna ma w lustrach konkret diss na rękach komplet blizn Wkrótce jej przywódcę pozna śmierci imię Ty masz dom, dzieci, rodzinę, ona śmierdzi kominem (x2) Nie tylko niemi nie mówią, a głupi nie myślą Nie tylko ściemy rujnują choć te ściemy wybudowały im przyszłość Nie tylko ślepi nie widzą czasem widząc więcej niż my Nie tylko głusi niewiele słyszą, skazani na instynkt Bóg nie może zbawić wszystkich Bóg może zabić, zniszczyć zostawić rany, blizny Często brakuje odwagi by zdławić instynkt, nikt nie jest czysty Na każdym rogu pułapki miejskiej mielizny Od iskry do zgliszczy apokalipsy W oczach Boga wszyscy jesteśmy skazani na instynkt Nie każdy w walce ma charakter szachisty Idąc po akordach życia jak palce pianisty Wystarczy jeden błąd by biec pod prąd Ilu wybiera krzesło na szyi z pętlą Bo oddają lekką ręką własnym lękom los Zostawiając piętno ucieczką w ciemną noc Wydarzenia wokół nas kręcą się jak karuzela Tak samo dobro jak i zło wraca jak bumerang Niektórych zabrał czas, a innych melanż Nie oszukasz tego brat co masz zapisane w genach