Szad
Mały zodiakalny Wodnik
Od małolata pod nim dziurawy chodnik
Czego nie robił żeby zabić szare tło dni
Pamiętam ciągłe przeprowadzki
I szczeniacki honor
Godziny bezczynności, suche bity w głośnik mono
Ojciec zadawał setki pytań
A ja ściema całkowita niczym szuler - obcykany numer
Co miałem mówić? - tato?
Ja i kumple przemierzaliśmy dżunglę jak bezdomne kundle
Pamiętam sklepowe kradzieże
Strach lub obciach, ciach i po paznokciach
I co z tego że w oczy piach?
Skoro na niego głuchy ja
Jak Jan Sebastian Bach
Setki spraw nieważnych jak dla ślepego na murze graf
Pamiętam - akcja kryminał, ciuchy oryginał
Sprzedaż prosto z bagażnika, tranzakcja i finał
Nowy kapitał kieszeń witał
Pytał ojciec, pytała matka
A ja na klatkach, otrzymam świadka nastolatka
O przypadkach opowiadanie
Talent - licencja na liryczne zabijanie.
Ref.
Licencja na zabijanie
Zabijanie
Licencja na zabijanie
Licencja na zabijanie
Zabijanie
Licencja na zabijanie.
(Pork)
Jesienią wczesną urodzony pod presją - ZSRR agresją
Minęło dzieciństwo, ty lat 15
Slalomem po za domem nie zawsze w pionie
Święcąc przed starymi oczyma jak supernova
Po czym znikałem jak holenderski towar
Mawiali że młodość przemija jak Atlantyda
Że króla najłatwiej pieniądz zabija
Jak srebne kule wampira
Pytali - synu skąd ta tequila
Mija w milczeniu chwila
Skończysz za kratą
Błąd tato - Pork jako amator
Nadal mam to, znikam jak fantom
I z gracją plan
To jak kantor
Zmienia się cena jak data
Zmienia się sposób myślenia
Następne lata a w tam doświadczenia
Lodowate jak lodowce Antarktydy
Wydobywałem z nich korzyści jak Saudyjskie szyby ropę
I tym tropem potem poznałem młodego Sobotę
Od niego pierwsze podkłady złote
A teraz stoję jak totem
Na bazie własnych preferencji
Urodzeni mordercy na licencji, na licencji.
Ref.
Licencja na zabijanie
Zabijanie
Licencja na zabijanie
Licencja na zabijanie
Zabijanie
Licencja na zabijanie
Licencja na zabijanie
Zabijanie
Licencja na zabijanie
Zabijanie
Licencja na zabijanie