Głupi ja, głupi ja jej chłop
Nie głupia ona nie, nie głupia diabli miot, nie głupia
Ojciec dał pieniędzy, dał co miał
Pomiędzy niebem, piekłem, ziemią ojciec dał
W śmiertelnej pościeli leżał do niedzieli
Aż na łóżku wstał i kazał przyjść i mówi
Masz tu synku masz, co mam ci dam do miasta
Jedź tam żonę znajdź i nie bądź sam i dobrze
Dobrze mówił zaraz potem zmówił ksiądz pacierze
Niechaj pokój będzie z nim, niech będzie
Niech już będzie co ma być to będzie
I kapotę wziąłem i splunąłem w tył na szczęście
O nieszczęście, o nieszczęście miałem gdy spotkałem
Ją nareszcie najpiękniejszą w mieście
Głupi ja, głupi ja jej chłop
Nie głupia ona nie, nie głupia diabli miot
Pókim miał pieniędzy, to nie było nędzy
Tylko wino baba diabli miot z tej jędzy
Tych pieniędzy było mało jędzy
Miłość cała się skończyła poszła w czort
Miłość cała warta tych pieniędzy
Co mój ojciec z nędzy z ciała z potu z łez
Takie życie, ile włożysz tyle potem masz
Położysz to na wadze i wiesz
Głupi ja, głupi ja jej chłop
Nie głupia ona nie, nie głupia diabli miot, nie głupia
Głupi ja, głupi ja jej chłop
Nie głupia ona nie, nie głupia diabli miot