[Verse 1]
Człowieku proszę popatrz na to inaczej
Nie zawsze przegrana musi kończyć się płaczem
Popatrz na życie teraz z tej lepszej strony
On jest wyższy za sprawą tylko złotej korony
A Ty? Masz serce, duszę i krwioobieg
Masz tą siłę, wiarę, potencjał i wolę
Jesteś znaczne wyższy, więc przestań się garbić
Znajdź kobietę wartościową a nie lalkę Barbie
Uwierz pod maskami są wszyscy tacy sami
Lecz kryją się za nimi, by nie mieli ich za nic
Uśmiechnij się do siebie i podnieś swoją wartość
Niech płomień się rozpali i wypali ludzką zazdrość
Nie sztuką mnie przewrócić ale sztuką jest wstać
Odzyskać potem wiarę w siebie jak i w ludzki chwast
Ja wyrosłam na betonie pośród szarych bloków
Dziś staje dumny żołnierz na walkę z życiem gotów
[Ref. x2]
Nie klnij na ciemność zapal zapałkę
Udowodnij sam sobie, że potrafisz wygrać walkę
To jest w Tobie ta wewnętrzna siła
Wyzwól to z siebie póki krew w Twoich żyłach
[Verse 2]
Bo trafno ktoś powiedział: „Tes i rap to niemożliwe"
Jeśli niemożliwe to mnie wpisuj na mogiłę
Nie pogrzebiesz mnie tak łatwo, zapalam zapałkę
Oświetlam moje życie i znów wyciągam kartkę
Nie musisz pisać, ale człowiek zrób cokolwiek
Możesz wszystko zmienić, ale wiara w krwioobieg
Póki serce w klacie bije, póki krew mnie pompuje
Potrzebuje tak niewiele, choć tak wiele otrzymuję
Po to mamy mięśnie, aby po upadku wstawać
Po to mamy ręce, aby bliźnim coś dawać
Po to mamy uszy, aby umieć wysłuchać
Po to mam serce, aby ktoś w nie zapukał
Licz na innych, każdy musi czuć bliskość
Ty i jego wiara to dzisiejsza rzeczywistość
Kult 6 lat później. Przepraszam to już za mną
Dziękuję za to Bogu, że uporał się z tą raną
[Ref. x2]
[Verse 3]
Choć nie masz dziś pojęcia ilu ratowała wiara
W siły, w możliwości, gdy za rogiem jest tam stara
A odnośnie przeszłości nie ma sensu do niej wracać
To co było już nie wróci to esencja moich zasad
Nie przeklnę ciemności, a sprawię, że jest jasno
Dzięki temu mogę iść, gdy już obumiera miasto
Nie narzekaj sytuacja jeszcze nie raz będzie gorsza:
Może klęska, może wojna, może zniknie Twoja wioska
Przecież tu bytujesz, wiążesz koniec z końcem
No to idź teraz dalej i pociągnij nowy wątek
Gdyby nie ma wiara, to byś teraz mnie nie słuchał
Gdyby nie gościnność, ktoś by teraz do drzwi pukał
A tak to dumnie, zawsze z podniesioną głową
Pytanie na jak długo? Teraz dodam liczbę mnogą:
To setki do tysiąca, póki świat będzie istniał
Bo nawet, gdy ja umrę, to mój rap tutaj wytrwa
[Ref. x2]