Piękny dzień, żeby wyjść na ulicę Żeby żyć swoim życiem, nie oglądać się na tamtych Tu wygląda jakby każdy liczył straty A innemu w życiu żeby jeszcze więcej miał ich Nie mówię, żeby się bał ale chuj w te miejsca Gdzie myśli ludzi są często brudne jak serca To okrutne i nie kłam, że też ich czasem nie masz To piękny dzień, żeby się oderwać Spójrz na ten miejski pejzaż, ej tu roli nie gra Tym razem to co widzę Kocham to miasto i zarazem nienawidzę Wiem, że to paradoks Ale paradoksem jest tu całe życie, widzę Tu nic nie jest proste ani tym bardziej logiczne Cieszyć się chwilami one bywają magiczne Czujesz tą magię, odczuwają są nieliczne To piękny dzień by zająć się tym co dla Ciebie Cenniejsze od złota, chłopak Żeby wreszcie powiedzieć jej kocham To co mamy tu nikt nam nie może zabrać Wiem, to piękny dzień nieprawdaż? To magiczny dzień, jak wszyscy chcę Go spędzić z Tobą na zewnątrz Żyję tym ślicznym dniem
Chce mieć Cię blisko pod ręką x2 Nie mam fury pewnie się jej nie dorobię Ale to nie problem Będę miał okazję żeby chodzić na piechotę Będę miał okazję żeby wodzić wzrokiem Patrząc w oczy tych pięknych kobiet Wierz mi człowiek, to te momenty kiedy myślę sobie Że to piękny dzień, razem z SupaSk**z siadam w cień Bo upał (?) weź płytę zmień Ludzie przechodzą obok i sądzą, że wiedzą po co To i w ogóle dokąd tak pędzą To piękny dzień żeby się zatrzymać i wiesz co Zastanawiam się co mnie tu trzyma często Tylu wyjechało już na te pieprzone saksy Bo jak chcesz tu kasy możesz gonić d**y Albo zwolnić czas i mówić że to hardcore To piękny dzień, żeby zgarnąć ten banknot To by japy zamknąć wszystkim niedowiarkom Zobacz to zbyt piękny dzień żeby go zmarnować To magiczny dzień, jak wszyscy chcę Go spędzić z Tobą na zewnątrz Żyję tym ślicznym dniem Chce mieć Cię blisko pod ręką x2