[Verse 1: Jeżozwierz]
Wznoszą ręce do boga na betonowych groblach
Proszą o złoża dobra w świecie, gdzie łatwo odpaść
Montaż cudzych doznań zastępuje własne
Utylizacje gwiazdek dla tłuszczy w niższym stanie
Jak jest zacnie, mają trzy czwarte, opłatek
Jak jest marnie, mają febrę i skurcz-taniec
Karną pracę, sztuczny pacierz i sny czarne
Kolor widać tylko na plazmie na wystawie
Rozwiązaniem pożyczanie, wąż zjadł ogon
Godność padła w błoto wśród szarych piramid
Nowy kurewski show to "Taniec z cieniami"
Wśród latarni są wygrani, lecz nie esemesami
Na to nikt nie patrzy oprócz pustych okien
A jedyne kamery to te nad każdym rogiem
Rakostworem inhaluję się w załomie, człowiek
I mogę patrzeć wyłącznie na trybów agonię
[Verse 2: Jeżozwierz]
Popękany chodnik daje najlepsze płyty
Popękane dusze, najlepszy raport z powyższych
Zarobionym - brak czasu, ubogich nie dotyczy
Dostali gehennerwowy sen, jeść i rozliczyć
Młode matki bez ojców, ci bez stałych dochodów
Słyszą, idź głosuj na posłów, to częścią obowiązku
Wylosuj sobie kolejnego z podatkobiorców
Chuj, że nie masz prądu i cię zasysa z głodu
To nieważne, teraz zdechnij za nią bracie
Idź za hasłem "Polska, Polska uber alles"
Wciąż muszę patrzeć na skrajności kalejdoskop
I na te szare twarze, gdy jadę banem do robo
Humanoidalny robot, ja i moi ludzie w walce
Skynet jest fikcją, my mamy za to papkę fałszerstw
Odcienie szarości jak miejska dyscyplina
Zagrożenie ze strony organizmów żywych (x4) [Tekst - Rap Genius Polska]