[Refren]
To Warszawski Rapton, ferajna po dzielnicy śmiga
Z frontem Marszałkowskiej już niedaleko dzień się zbliża
Odsłonięta pierś Syreny, płodnej stolicy świt
Nie ma nocy bez afery warszawskich ulic styl
[Zwrotka 1]
Styl był, jest jak siemasz
Zero, dwa, dwa znów leci siekiera
W pustych portfelach brzęczą miedziaki głucho
Ktoś wyłapał młotkiem bo poleciał w bambuko
[Refren]
[Zwrotka 2]
Rapton to styl, to serc pożeracz
Z bram Mokotowa rozkwita na alejach
Kto żyje chwilą, ten wie, że jest morowo
Gdzie człowiek się nie ruszy, zawsze ziomali sporo
Posłuchaj kochana Raptonu warszawskiego
Niczym bandyckie tango ostatniego dnia mojego
Niczym wyschnięty liść ja opadam na ulicę
Czekam na ciebie, ale się nie śpiesz, wszystko po prostu przyjdzie
[Refren]
[Zwrotka 3]
W sobotę rano bania pęka, tęga balanga wczoraj była u Gienka
Lecę na Kruczą, śniadanie zjem w Bambino
Ty wybacz mi dziewczyno jeśli byłem wczoraj świnią
[Refren]
To Warszawski Rapton, ferajna po dzielnicy śmiga
Z frontem Marszałkowskiej już niedaleko dzień się zbliża
(Trzymaj krótko, hamuj piętą i miej mordę uśmiechniętą)
Odsłonięta pierś Syreny, płodnej stolicy świt
Nie ma nocy bez afery warszawskich ulic styl
[Outro]
Siemasz Stefan, stary pomarszczony patisonie
Tydyryry, rozczochrana gumowa pierś twojej babki
W cztery strony świata poczochrana, elo [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]