Walka trwa, i wiem, że jest to złe
Prawdę znam, chodź nie wiem
Co spadło w Roswell
Chodzę po pokoju i rozsypuję mąkę
Nie wiem czy mądrze, ale ostrożnie
To moc jak chii , silniejsza ode mnie
Nie mówię nic, śpij, muszę coś sprawdzić
Sypie wszędzie, ją
Serce w błędzie , pokój w mące
W mące, płyny miłości w glinianym kotle
Dolcze w dolcach nie pachnie już
A mąka w nozdrzach zamiast woni róż
Chleba nie będzie, cóż, sypnę więcej
Ostrożnie, późno już, sklepy zamknięte
Więc nie dokupię tej głupiej chęci wiedzy
O tym, w co taki jak ja nie jest w stanie uwierzyć
Trudno wierzyć, sam dopieram kołnierzyk
Dwa piętnaście za kilogram, znikanie wiedzy
Nie każdemu umiem zaufać, ja
Nie każdy będzie mógł ufać mi
Ty mówisz , jak zaufać mam
A ja naprawdę ci nie wierze - zaufaj mi
Nie każdemu umiem zaufać, ja
Nie każdy będzie mógł ufać mi
Ty mówisz , jak zaufać mam
A ja naprawdę ci nie wierze - zaufaj mi
Skoro wierzę, ze ona nie jest pusta
Po jaki chuj rozsypałem tą mąkę wokół łóżka?
Krew jak barszcz, gorąca parzy w usta
Ona z mąki ze stóp jego zrobiła mi uszka
Nie znam słów , żeby opisać prawdę
I nie znam słów, których tekstem nie nagnę
I nie znam miejsc, skoro przed nami jest zakręt
To ona tylko umie mieć mi za złe
Nie każdemu umiem zaufać, ja
Nie każdy będzie mógł ufać mi
Ty mówisz , jak zaufać mam
A ja naprawdę ci nie wierze - zaufaj mi
Nie każdemu umiem zaufać, ja
Nie każdy będzie mógł ufać mi
Ty mówisz , jak zaufać mam
A ja naprawdę ci nie wierze - zaufaj mi