Ona w torebce nosi powerbank'a
Na podeszwie biały znaczek nike'a
Odciska go na białych paskach
Gdy przechodzi przez ulice mego miasta
Ja też tak lubię
I widzę twoją uśmiechniętą buzię
Nagle się budzę, zakładam bluzę i wychodzę z domu
Ty weź z niej susz to pokręcę ziomuś
A, potem po osiedlu się pokręcę trochu
Czuję ten vibe, choć odmawiam prochów
Potrzebujesz atrakcji choć sobie stanie z boku
Znowu kilka nie potrzebnych kroków
Nie jestem w szoku
Kurwa jak mam tu osiągnąć święty spokój
Jak antidotum to zadziała albo nie
Poprawi blant i zapalara - dobrze wiem
Humor Ci wrócił to ja spadam
Jak tam chcesz, jak tam chcesz, jak tam chcesz x2
Dawaj ten szmal, dawaj, dawaj mi
Znowu na palcach do domu wchodzę bo mama śpi
Te bloki mieszają mi w głowie, proszę pomóż mi
Ty pomóż mi, bo znowu się męczę z tym
I męczę dziś otwieranie tych głupich piw
Ciągłe sprawdzanie tych głupich drzwi, odpulanie tych głupich zdzir
Mówią mi Przemek, teraz pokaż im
I zacznij tu rozsądnie żyć, a ja koledzy - klatka - spliff
Mimo tego wiem, że wyjdę na kogoś
Chociaż do szkoły mi nie dzwoni budzik
Mam paru ziomów - własną osobowość
A w koszuli nie poddusza mnie ostatni guzik
Czapka na głowę no i duże hoodie
Stawiaj kieliszki na maskę mordo i polej wódy
Dla mnie podwórko jest lepszym miejscem niż wasze kluby
Ktoś zaniemówił? Ktoś zanie-mówił...
Jak antidotum to zadziała albo nie
Poprawi blant i zapalara - dobrze wiem
Humor Ci wrócił to ja spadam
Jak tam chcesz, jak tam chcesz, jak tam chcesz x2