[Zwrotka 1]
Ten bar i my dwoje, barman, kolejkę polej
I polej też tamtym przy stole, dziś piją za moje
Dziś, nie chce się bić i nie mam o co walczyć
Jedyne czego potrzebuje barman pustej szklanki
Chyba da się załatwić, w głośnikach ktoś uwielbia ją
Ona dla kogoś tańczy i proszę, teraz wyjdźmy stąd
To będzie smutny walczyk, tylko wezmę to szkło
Rzucam stówę, chyba starczy barman, chyba starczy
Mamy pod stopami asfalt i nad głowami gwiazdy
I proszę zatrzymaj czas niech nie kończy się jak każdy inny
Nie jestem każdym innym, dziś będzie inaczej
Dziś to ja wleje do szklanki coś, czy wypijesz, zobaczę
To kopnie znacznie mocniej niż te czterdzieści procent
Odzierając emocje dając nieprzespane noce
Proszę, tylko wysłuchaj zanim powiesz, że znasz to
Teraz chodź, opuśćmy to miasto
I chodź, opuśćmy to miasto
I chodź, opuśćmy to miasto
[Zwrotka 2]
Dziesięć mililitrów złości, a ciężko to przełknąć
Kilka kolejnych kropli kiedyś zatrzyma to tętno
A złości mnie kiedy każdy pyta co jest ze mną
I zabierz mnie stąd, pewnie tak bym pisał
Gdyby nie jebane hektolitry chęci smaku życia
Wlewam arogancję, tego starczyło na dwoje, by
Czasem robi za tarcze mi, by życie nie kopało w ryj
Choć odstraszało też tych, co mieli zostać
Z czasem trochę przysiało się ich, nigdy konstans
Droga wolna wlewam do wolności miłość
Stawiam ją ponad miłość, nigdy nie chcę czegoś trzymać siłą
Czasami śliną tylko coś tam pozlepiało się
I spoko było, tylko jakieś to nietrwałe jest
I nadwrażliwość wlewam też, czuję mocniej
Gdy patrzę na cokolwiek, to jak bym patrzył na słońce
A najdrobniejsza iskra w sekunde staje się ogniem
Zaufaj, nie chcesz być tam, gdy to wszystko pierdolnie
Gdy to wszystko pierdolnie
[Zwrotka 3]
Wlewam zmienność w 4D, trzy osie to za mało
Tu by ponanosić punkty gdzie tak coś się pozmieniało
Znów i przez sekundę do mnie mów, bo chce Cie słyszeć
Tylko po to, by za chwilę znów pokochać ciszę
Wlewam sarkazm do bólu, pewnie, śmiałbym się z królów
Nawet po wyroku od nich leżąc pod gilotyną
Z moim katem zbijał piątki mówiąc "ziom, spoko było"
Kazałbym nam robić fotki z podpisem "jedna miłość"
Mililitry chłodu wlewam takiego do świata
I nieważne, czym bym Cie rozgrzewał, to zawsze wracam
I jest spoko, tylko wszyscy wokół myślą, że zamarzam
Nie chcą złapać hipotermii, wolą unikać, nie sprawdzać
Jest prawie pełna szklanka, ale nie tak, że się znamy
I rozcieńczam alkoholem to i wlewam surrealizm
Nawet nie licz, że zabiorę coś stąd, wszystko zostaw
Chyba tylko Ty potrafisz wypić to do dna
Wypić to do dna