[Verse 1]
Kocham jej uśmiech, nie cofała się o krok
Nawet gdy los rzeczywistość chciała wyrwać z jej rąk
Czasami jest jak wyrok – to że jesteś stąd
Bo cały horyzont zasłania ci pieprzony blok
Palisz szlugi na schodowej klatce czując się jak w klatce
I z każdym dniem coraz mniej sił na konfrontacje
Wiem, obskurne elewacje wychowały mnie też
Wiec mi zaufaj kiedy mówię: Da się przez to przejść
I nawet jeśli znów przez THC kaszlesz
I chowasz swój krzyk w wannie, pod wody tafle
I myślisz sobie w głębi kiedyś będzie normalnie
Mimo że coraz częściej ta mantra staje ci w gardle
O, żyjemy w brzuchu bestii
Lecz mrok tak łatwo już nas nie unicestwi
Nie wypierze z uczuć i nie pozbawi presji
Która próbuje się w nas wgryźć jak zęby w krawężnik
[Hook x2]
Każdego dnia myślisz najwyższa pora zmienić coś
Lecz cały świat jest przeciwko tobie jak na złość
Więc coraz częściej czujesz czas uciekać stąd
Bo to nie twoje życie, ktoś popełnił błąd
[Verse 2]
Patrzę w jej oczy czuję jak pożera otchłań ją
Jej cera ma odcień kartki na której pisze to
Choć zmienia się jak kameleon gdy nadchodzi noc
Pewny krok, mimo to jak mnie widzi spuszcza wzrok
Wiem że chce uciec stąd, to miasto ją zabija
Już poznała zbyt wiele ciał, w których nie było dusz
Cóż, to wstyd ma wartość kilku stów
Mimo to, osądzić ją może tylko Bóg
Straszą nas piekłem, silą się na interwencje
Zamiast uczyć nas jak żyć akceptując konsekwencje
Naszych wyborów, dobrze wiesz że mam rację
Bo najczęściej tu szczytem marzeń jest dostać drugą szansę
O, więc uśmiecham się jak ją mijam
Choć znów jej podkrążone oczy przykrywa makijaż
I choć świat w jej źrednicach lekko się rozmywa
Jest dowodem na to że nadzieja to potężna siła
[Hook x2]
Każdego dnia myślisz najwyższa pora zmienić coś
Lecz cały świat jest przeciwko tobie jak na złość
Więc coraz częściej czujesz czas uciekać stąd
Bo to nie twoje życie, ktoś popełnił błąd