(1) Szad: Wszystko zaczęło się od czystej kartki brat, Od zawsze tam był rap, Choć nie obyło się bez walki – fakt! Kumple na czyste Nike'i, chcieli te majtki rwać! Rwali te koleżanki, ja wolałem majki kraść. Mało kto wierzył, że to wyjdzie kiedyś, Staliśmy przy windzie wtedy, niejeden gdzie indziej nie był, Życie w labiryncie biedy może sprawić, że niestety, Wstaniesz o świcie, żeby pewien etap szybciej przebyć. Oficjalny pierwszy zeszyt, a bit się pętlił z wieży, I poczułem, że to leczy, że pompuje krew i cieszy, Dziś ten zeszyt ma już chyba kartek z tysiąc! A na każdej wymieszałem kurz i sample z ciszą, A na każdej wymieszałem tusz i prawdę pisząc, Zrobiłem to coś z niczego szum, przez kable słysząc, Dzięki temu nie widziałem, że nad miastem wiszą, Czarne chmury, co do snu szare mury kołyszą. (2) Refren 2x: Za oknem sierpień, a pokój dudni dźwiękiem, Rysuje linie cienkie, bo kartki znów są miękkie i to jest sękiem! To cienkie linie, lecz znaczenie mają wielkie, Wymieniasz je na tą energię.
(3) Szad: To reklamówki pełne kaset, Problem, którą wezmę na sen, Posiadówki pełne marzeń, umilane skrętem czasem, Chciałem te złotówki, koncert za koncertem w trasę, Ale bardziej te końcówki, akcentować w perce z basem. Wiedziałem, że nie chce lasek, co robią w łazience laser, Wolałem być mecenasem pływania po rzece z kwasem. Najpierw pierwsze egzemplarze, Więcej z czasem, W sumie poszło ze 40 tysi, 500 razem! W tym ze 4 kaset, W górze ręce.. twarze.. lekcje zwycięstw i porażek, Myślałem czas mi pokaże. Historia trwa. Przeżyliśmy więcej razem, Wkładamy serce razem, a czas tańczy na zegarze. (4) Szad: Kolejna czysta strona, znów czeka dziś na słowa, Gdzieś na zewnątrz, godzinę temu wstała gorąca środa. Ognista woda z wczoraj, iskry z ogniska miota, Na te siedliska pogan i tylko błyska dioda. Mikrofon kartka i długopis – jakby bliska zmowa, To skarb! ja w tej utopii, jak egoista, zobacz. Choć nieraz śliska droga, to z blokowiska chłopak, Chcesz mnie zdissować?! To tak jak diss na…, dodaj.