Kradnę te dusze, robię to, choć nie muszę Urzeczywistniam podróże jak na Cyprysowe Wzgórze Jadę bez wzruszeń, bez fuszer, na te arkusze tuszem Trafiam jak w kolekturze biorę i kruszę, Nie z tych co własną matkę sprzedałby za czapkę gruszek Ciągnę tą gadkę dłużej, ty mam to w naturze Choćbym siedział z kapeluszem, miał tylko siatkę puszek Prędzej ktoś przyjebie wrzut na całym Chińskim Murze Chcesz beefu? To co zbudowałeś w ogniu wojen zburzę Weź lepiej już pogadaj ze swoim Aniołem Stróżem Pozwól, że powtórzę, jako że mam naboje w piórze Zawsze na dwoje wróżę, te blizny są na mojej skórze Ty, możesz nie zasnąć znów tak trochę dłużej To jakbyś przegrał w chuja z Morfeuszem Daję rap a kradnę duszę, znikam jak w czarnej dziurze Takie kolce jakie róże, takie słońce jakie burze Ref. To spacer przez chodniki łez, jakbym włączył GPS A jak wróg na linii jest to ściągam go jak Vinnie Paz Cziki Blees! Cziki Blees, Blees! cziki Blees! Tutaj się słyszy sens wie skąd, po co i kim jest. X2 Tutaj w reklamówkach, srebrach, żeni towar się bez reklam
Na ulicach, na osiedlach, tu się nie gra żeby przegrać Życie a nie ekran, tu się stróżów prawa żegna, Tu się w paru sprawach szepta, Akrobata na projektach Znowu się leje tusz, ja mam nadzieję, cóż, Jestem złodziejem dusz, uzależnienie już, Wita cię nowy król z rodu unikatowych piór W krainie betonowych gór, suszonych ziół, burzowych chmur Gdzie winylowy szum wciąga w ten betonowy nurt, (ahh) Jad rzuconych słów wsiąka w ten betonowy grunt, brat Tylko jedna szansa, nie ma dubla – jasny układ A ta układanka trudna – to po to, żebym czas ci ukradł, bracie W tym układzie jestem graczem, układaczem słów i znaczeń, Podpalaczem mikrofonów, włamywaczem A inaczej poetą, którego chował beton Żywą torpedą, szansa przeżycia jest jak rzut monetą Ref. To spacer przez chodniki łez, jakbym włączył GPS A jak wróg na linii jest to ściągam go jak Vinnie Paz Cziki Blees! Cziki Blees, Blees! cziki Blees! Tutaj się słyszy sens, wie skąd, po co i kim jest. X2