[Intro]
Ej Houston, mamy poważny problem
Bo w Szachownicy dziś jest naprawdę dobrze
Ej Houston, mamy poważny problem
Bo w Szachownicy dziś jest naprawdę dobrze
[Verse 1: Czelo]
Jestem sobie prostym raperem i piszę proste te rapy
Nie ma pytań filozoficznych, wybieram tylko realne tematy
Tego co wiem co znaczy, nie od żadnej czapy
A szczególnie tutaj wiem, że będą tego słuchać szkraby
Taki klimat mamy, a nadajemy jak nadajnik
Jak GPS co prowadzi nas... do stajni?
I piszemy sobie teksty te i nas to cieszy
Każdy ma swój indywidualny styl
By rozróżnił nas Schizofrenik
Nawet jeśli olał swoje pierdolone leki
Wie kto nawija wie... słychać to
Bo wbijamy wam to do głów
Przemaczamy was jak H20
Uważaj idioto robimy to błoto jak na Woodstock
I czekamy na zaproszenie chętnie przeżyjemy to na scenie
A nie w namiocie pod najbliższą furtką
Owinięci w to futro za parę stów to rap na nie dał
I daje nam w kółko... Niezłe z nas ziółko
Dlatego lecimy z tym dalej. Z tym tematem
A i tak zawsze będziemy wysoko
Pewnie przez tą szczerość i trzeźwość. To jest spoko
A nie jaranie bo ten liść modne to logo
I można w tak nieskończoność że to wygrywanie życia
I można tak w nieskończoność że to nowa sfera bycia
Zupełnie inny level jak w jakiejś grze
Nie umiałem nigdy grać w sapera
A teraz będą na mnie mówić gamer
I to jest tak że w sumie dla mnie to nawet nie max
Robimy to dalej i będziemy puszczać w świat
Szachownica to już nie label ziomek. Szachownica to jebitny stan
Dlatego nigdy nie przestaniemy tego robić! Wbij se to do łba
Nasza życie się zaczyna dopiero nam. Neva end a jak!
[Verse 2: Szach Mat]
I czuję się tu jak w jakimś szalonym cechu
Nie wiem gdzie jestem na jakim obrazie
Kto go malował, choć sam nie jaram czuję się tu jak na pierdolonej fazie
Wszystko po razie, to wszystko na razie
Te oczy co pragną się przedostać w chwale
I choćby miały tu odtańczyć na palcach balet i powiedzą za karę..
Nie jestem tym cudotwórcom nie tworzę rapera w 6 dni
Ostatni dzień odpoczywam i wysyłam, że nadchodzi, nadchodzi skit
Całe życie być fit my tu zdecydowanie nie
Leje się tłuszcz, niewidzialna materia walczyć chce #Fantomen
I czuję że ten cel tak bliski do osiągnięcia jest
Choć nie dotrwasz do końca - w sumie sukcesu nie podlicza się końcem miesiąca
Istny Magellan - skurwiel nie wie że jest teraz w podręcznikach
Istna Szachownica - nigdy się nie dowie że jest na niewidzialnych płytach
Taki trochę Jetson wizjer patrzę i wołam dawaj tu Rozi
Potrzebuję tego wszystkiego na jutro by zanieść skile Fredowi
I mógłbym teraz zahamować piętą i naprawdę opłakać to piętno
Szczycić to piękno które wciąż jest Achillesa piętą
Mówią, że ciężko, mówią że łatwo
Każdy zobaczy co tylko tu zechce, a jak nie to może czas zasnąć
Może czas zasnąć? Czas zasnąć?
Za wczas by dalej robić rap - mieć jak Gollum skarb
Mocno napiąć garść i zbijać to hi five za hi five
W podświadomości dotykać gwiazd
I zadzwonić na to ezo kiedy w nocy nie będę mógł znowu spokojnie iść spać
Bo będzie dręczył mnie stan, że to wszystko to nie pola elizejskie
To obowiązek, dobrze, że ja mam klucz do bram
Ociera się o ten banknotów plik dlatego tak szeleszczę
Okej zróbmy to zdjęcie... potem muszę spadać taki jest mój life
Koncerty, koncerty szalona trasa jeszcze odkryję kolejny kontynent
I tak nie wiem co to za jebane miejsce w którym bez przystanku żyję
Bez tego stopu bo żaden autokar to po mnie tu nie podjedzie
Jebałem te inne labele,nie liczyłem na siebie i teraz liczyć na siebie mogę sam
To ciężka rozkmina niczym z hieroglifów bym składał rap
Jednak to mój testament to jedyne co zostawię
Dlatego zamiast pieprzyć że jest mocno, zaleje shot browarem
Chyba zasłużyłem na oazę, na moja oazę
Sam ustalam wiarę, w co wierzę, jakie będzie moje wieczne odpoczywanie
Ale teraz daję to co mam na stanie, daję to co mam na stanie
I jeśli liczysz, że coś zjebię to sorry winnetou ty zjebałeś
[Verse 3: Przypau]
I jedziemy z tym znowu i robimy tu ten zabójczy mix
Ja, Szach, Czelo potem damy mastering
Danny znowu dojebał taki zajebisty bit
Że nawet nie wiem jak on to kurwa robi
Gdybym ja tworzył bity i nagrywał na nich tu
To jedyne co by tutaj było to kurwa... gnój
A przecież jest tak pięknie wykładam te karty na stół
Zaraz zobaczę kto kurwa ma kenta i powiem mu kaput
Gonię się tutaj z myślami, ze ktoś dogania mnie
Czuję jak na mundialu się na ławce...
Kto jest rezerwą na pewno nie...
Kto jest rezerwą na pewno nie ta kupa tam...
Kto jest rezerwą to ci co jeszcze są..
Kto jest rezerwą... ten co ma tą dłoń
I robimy to gówno które podnieca
Że zaraz to stanie ci chuj... jak jesteś kobietą bo nie wykluczam
Będziesz mieć zaraz orgazm snów
Te moje te słowa co idą jak hipnoza znów
Robię tu przypał nie umiem śpiewać
A Szach na to chuj.... trzeba rozjebać
Nie umiąc spiewać... a mój rap też taki se
Dlatego to robię... bo sprzedaj się
Kiedy potrzeba mi trochę chleba... bo muszę przecież coś jeść
Napiszę coś tam ... wbiję do Szachownicy
I włączę rec a potem play
Zrobimy feata... jak tutaj kurwa i będziesz pisał bangla
Bo lubisz jak Przypau wbija niszczy kawałek kawałka
I potem hajsik zgarnia ... płynie dorosło
Bo miał zaproszenie spierdol tą płytkę w chuj
Spierdol tą płytę niech się ciskają
Będziesz miał hajs... a ja na to luz.. będzie lux
Hajsik też pewnie good. Lubię interesy with you
A ci co pierdolą, że coś nie pasi, przeżyjemy bez tych kilku stów
[Outro]
Houston mamy kurwa zajebisty problem : Rap gra została rozjebana na dobre
Houston mamy kurwa zajebisty problem : Rap gra została rozjebana na dobre