[Zwrotka 1]
Wymagają ode mnie tu stale więcej i więcej wymagam od siebie
A tych wymagań konsekwencje, są jeszcze większe
Kiedy zmagam się z sumieniem bo tą presje piętrze, bezwzględnie wieszając je tu na pętle, w kiejdzie
Znowu debet i nie wiem kiedy zapełnię wreszcie, te portfele rodzicom na razie sępie wiem, że
Się tu lenie za dużo ale nie będę, wierzcie, bo na razie się tu żyje jak Hugh Heffner bejbe
Sam sobie podnoszę poprzeczkę w gierce, jak Cpt. Price znam cenę za nieśmiertelność
Cudzych braw słyszę więcej, a cudze pretensje to nie moje zmartwienie i jest mi wszystko jedno
Wszystko weszło przez to wszystko wyszło, teraz łyso leszczom, bo to przyszło szybko
Mi jest przykro tylko, że tak płytko myślą, z taką przykrą minką, zrobię płytką distroy
Dziwko milcz bo, z twoją sztywną gildią, mogę sobie pozadzierać, kiedy tylko tylko
Znudzi mi się pakt milczenia, jak Pac pozmieniam wasze podejścia, że to niby nie rap bo schemat
Mi nie pozwala na to żeby sobie rap rozszerzać? Czuję się jak w Pizza Hut, bo cały czas wpieprzam
Na swoich talerzach mam, słodki smak zwycięstwa I pcham jak B.O.K. , cały plan od dziecka
Zabawa jest przednia, uprzedzałem poprzednio swoich poprzedników, że ich powyprzedzam na pewno
Teraz tonę w pretensjach, kiedy płonę w tych wersach, masz odpowiedź jak połączyć wodę, ogień i niesmak
Taka sobie ta presja, to co robię to przedsmak, i nie powiem że jest tak, że mnie ktokolwiek napędza
Puszczam to w obieg kiedy mogę, a nie kiedy ty chcesz tak, nazywam moją chorobę odwiecznym syndromem dziecka
[Refren]
Oczekiwania zaciskają tylko tą pętlę
Oczekiwana zmiana lada moment nadejdzie
Nie chcę upadać nisko, ani za szybko wznieść się
Spojrzenia nadal chcą osłabiać moje podejście
Ja jestem w tym jak..ja ja ja
Jestem w tym tak.. sam..sam..sam
Jestem cały czas..czas..czas
Wierze tylko w nas
[Zwrotka 2]
To takie niewiarygodne, takie ofiary modne? Patrze na nich i modlę się by dali im drobne
Mini ofiary na progres, czy cokolwiek.. nie obraziłbym się jakby spierdalali do książek
Stoję pomiędzy wami i nimi, jak klaustrofob, ruchome ciała, a miny jak sam botoks
Stoję pod ścianą,a a mini strach przed sobą, rozpycha żyły to żywy strach przed drogą
Którą tu niby jak gdyby nigdy nic mam iść, bo wierzy w to tutaj kilka par oczu
Sumą różnicy moich trosk i wzniesień dziś, z moim celem jest circulus vitiosus
Ten cel ma tu zawsze ciemne barwy, patrzę w przyszłość oczami Kasandry
Gardzę liczbą tych stacji mojej pasji, bo lepsze wszystko od niewykorzystanej szansy
Gram w otwarte karty, a zamykam grę, 21 gram prawdy i zamykam tekst
Sukces naturalny – jedyny jaki jest, reszta przez kontakty,kontrakty do klęsk
Nazywa mnie tu prorokiem każdy, bo każdy mój rok jest pro rokiem, gardzisz?
Nie stoję pod blokiem bo cały czas mi, chciał uciec tu bokiem ze swojej klatki
Zamknąłem go sobie do celi, posłuży do celów by cweli oskubać z uśmiechów
I sobie przykleić do twarzy jak joker, By móc się ośmielić na śmiały ruch przodem
Ośmieszyć skurwieli co wzięli ten progres, a potem jebnęli nim sobie tam w kąt gdzieś
Każdy emeryt co sam z tego odszedł, bał się tej presji i bał się o portfel
[Refren]
[Zwrotka 3]
Jestem w tym zawsze sobą, skarbie jestem zawsze z tobą
Strach o mnie? Nie martw się – spoko, twoją twarz widzę zawsze obok
Jakoś daję sobie radę choć dalej tu stale jestem takim jakim byłem dawniej dzieciakiem
Może w rapie właśnie tylko tak wyraźnie dojrzałem, nic nie poradzę ale chyba tylko tak potrafię
Może tylko w rapie dane mi dojrzeć, może tylko tutaj umiem żyć zgodnie
Może jedyny tu dojrzałem te dane dające same wygrane i teraz idę po swoje
Może teraz dostałem decydujące rozdanie i zanim zgasnę to teraz będzie właśnie mój moment
Jak na razie to nie wierzę w gadanie, choć gadają żebym uwierzył, słowa są wiarygodne
A ja spędzam sam sobie te dni, coś mi spędza sen z powiek a w nim
Czuję dziwną euforię, choć to tak niezgodne, emocje mieszają się w rytm
W tym wszystkim czuję się jak Christian Grey, często mam ochotę pieprzyć to
Zmieniam wizerunki jak Christian Bale, ale w tekstach wyznaję autentyzm wciąż
I tylko autentyk flow, oni kradną te patenty ziom
Gdzie podziały się chęci, podziałów na pęczki, aż w głowie się kręci coś..
Zapowiada że kręci sztos, może pod to nakręci klip
Nagra w nim jak się kręci joint.. i tak w kółko się kręci syf
[Refren]