Nic co ludzkie nigdy nie było mu obce Ludzie mu radzili, by przestał gonić za towcem Mama mu mówiła, że się źle skończy dla niego On udawał, że nie słyszy i szurał do upadłego. Mówił: "Jeszcze jeden blant" Mówił "Jeszcze jeden stan, będę królem USA, jak Pablo Escobar" Mówił "Cały świat przede mną, sobie blanta strzelę" Zatem zawsze miał porządny towar, nie chciał być illuminatem, no bo po co? Pocą to się nogi nocą, po piksulach, mówił "Jestem dobry chłopak, nie chcę chodzić w garniturach" Ale dzisiaj coś strzeliło mu do głowy Jak uprawiał narkotyczny aerobik, szybko sięgnął po telefon i wykręcił do Błażeja i Krzysztofa i Macieja i Gabriela i do Śruta "Ej chłopaki, mamy akcję tutaj, wpadać szybko! Jak wam powiem, to wam fiut odpadnie i pojawi się piźdźisko!" "Co ty Krystian, narkomanie, się naćpałeś i pitolisz, pewnie leżysz wykręcony i skończyły ci się dopy" - mówi Błażej Krystian przemilczał, się rozłączył i odpalił lola, co skręcił z całego wora, WOOF "Ale to towar" - Myślał Przypominał smoka, no bo kopcił tak łapczywie, że kopciło mu się z oka Krystian sadził zioło w ukryciu przed światem, żeby mieć palenie codzień i nie igrać z diabłem Jego pomysł był zwyczajny, ale dla niego to nowość Wpadł na pomysł, by część sprzedać, zamiast jarać całe solo "Geniusz!" - pomyślał Krystian "I zarobię i się spalę i kupie za zarobione, i wyprowadzę się od matki, w końcu kupię se gablotę, ale pora przestać marzyć, pora wziąć się za robotę" - pomyślał Krystian Po czym zapalił jeden, dwa, trzy, cztery gramy i usnął Obudził go Krzysiek i Błażej, Krystian się obudził na fazie I nie słyszy prawie nic i nie widzi prawie nic Szuka ręką jakiś łyk, picia przydałby się w mig, ale nie ma nic W głowie jakiś pisk, jacyś ludzie stoją, coś gadają "Dajcie żyć!" - myśli Krystian Mówi im- "Czego chcecie?!" Błażej się patrzy, mówi "Miałem rację, się debil naćpał i świruje jakieś dziwne akcje" "Nie pamiętasz? Dzwoniłeś do nas, kretynie, pewnie chciałeś mocarz, więc ci wziąłem towar, skurwysynie!" "Wypierdalać!!!" - wrzasnął Krystian No i wstał się odlać, a po drodze chwycił torbę, której nie miał dostać Ale dostał więc się nie zmarnuje, żadna opcja fazki W życiu Krystiana snuły się różne motta, jedno to "Nie marnuj towca, każda torba dobra" No więc nie chciał tracić czasu i se nabił dopa Lejąc w kibel odpalił se lufę, co była mocna Świat mu zawirował tak, że nalał se po stopach I wyrżnął na plecy orła jak patriota Bo pośliznął się koleżka na szczochach, obudził się później, bo uderzył się w główkę, tak, że zemdlał Jak odleciał to wymyślił wizytówkę "Krystian Escobar, dzwoń, jak chcesz towar!" ma być na niej napisane, a do tego fota zioła "Dobre!" - Pomyślał Krystian i oparł się o pralkę Znowu się pośliznął, rozpierdolił umywalkę Ale biznesplany w główce szybko przejmowały teren Więc zabrakło mu tam myśli, o tym gdzie będzie mył ręce I chuj, wychodzi z chaty Krystian luj Bo przypomniało mu się, że Bartek ma miejsca w chuj w piwnicy
Bartek to kolo, co zadusi się majerankiem Ziółko, ale dobre ziółko palę! Krystian mu zaproponował, że podzieli się towarem Że będzie darmowe ziółko I tak kwartał za kwartałem "Fajnie" - Pomyślał Bartek i oddał piewnię A Krystian zamówił nasiona do zioła w internecie I doniczki, i żarówki, i wziął jeszcze wypasione ekstra lufki I palił pare dni towarek, że zapomniał już o planie Ale przypomniał mu kurier, który przywiózł mu towarek Krystian zawiózł go do Bartka i rozłożył w piwniczanie "Jee" I przekopał mu przed klatką pare grządek, to się ceni No bo Krystian roztrzepany zapomniał zamówić ziemi Zajęło to sporo czasu nim to zrobił wszystko Dzwoniła mu Nokia, dzwoniło jakieś piźdźisko Krystian się nie przejmował, teraz miał na głowie wszystko Kolejne tygodnie spędził oglądał jak rośnie mu topisko "Spoko, już wszystko fajnie, wyszły spore topy, chyba Pora zebrać wszystko i ruszyć na bloki" Krystian i jego wory są pełne konopii Umówił ziomeczków, żeby wpadli A więc wpadli, Dobry "Dzień dobry chłopcy, dziś pogadamy o interesach" Błażej się przeraził, jak zobaczył torby zielska Bo bał się narkotyków, tak bardzo jak Krych więzienia A Krystian go namawia, by jak pójdzie do Lichenia Sprzedawał zioło ludziom, a procenty dla Błażeja A Błażej jak to Błażej, trochę zlękł się chłopak A Śrutu ich nie słuchał i już dawno leżał w topach A Krystian się podkurwił i wyjebał Śrutu kopa Mówi "Spokój, ziomal! Jak się piszesz, to zapiszę ci dużego wora! Jak ojebiesz, no to kozak! Krystian Escobar" "Krysian co?" - Zapytał Krzysiek i się śmieje "Krystian Escobar- moja firma, wchodzę w wyższą sferę" Śrut się opluł, jak śmiał się Krzysiek nie wytrzymał i wybiegł na klatkę Błażej nie ogarnął, bo walczy ze strachem Krystian się wkurwił i kozaczy się cygarem "Kubańskie", powiedział i odpalił Zachłysnął się machem chłopak, bo był na fali "Co, nie dowierzacie? Myślicie, że jestem głupkiem? To będzie wam łyso, macie kurwy wizytówkę" Śrut nie wierzy, gęba Krystiana jak na ziole leży Obok grafitti, a Krystian się pręży i już bez słowa zaczęli interesy floresy, esy floresy każdy wziął Krystiana dzieci Błażej sprzedawał na siłce Śrut sprzedawał na osi Krzysiek sprzedawał dziewczynie Marcin sprzedał Gosi I Spoko Minął jakiś tydzień, dwa Towaru nie ma a jest siano Krych sam nie wierzy, jak Kto trzyma pełny portfel w taki krótki czas, długo się nie zastanawiał i zaczął sadzić gra** Powtórzyli akcję trzy, czy dwa Krystian kupił se gablote no i kotki dwa Każdy z chłopaków miał flotę no i żadnych strat Krystian siedział w fotelu, palił coś i liczył hajs I coś piszczało na mieście Krystian- nowy gracz Krystian- nowy gracz Krystian- człowiek, który oszukał przeznaczenie Mama mu mówiła, że jak będzie palił, to będzie menelem Wczoraj zwykły chłopak a dzisiaj biznesman, mówi "Zioło doprowadziło mnie tu gdzie jestem"