[Verse 1: Jeżozwierz]
Chociaż gryziemy się dla pęgi jak w klatce psy
W tym niepojętym tańcu części trybów społecznych
My to roboty oliwieni martwym królem
Niezgodni, kukły na korporacyjnym sznurze
Chociaż wasze buty to łzy przy taśmie dzieci
Jesteście niezależni, ej, alternatywne mendy
Starbucks, apaszka, pod pachą Bukowski
Pseudoalkoholik w morzu voltów modnych
Chociaż ten facet leje żonę, gwałci córkę
Jest z wąsem gburem, nakurwia wódę pod ogórek
Pazury brudne, na ścianie krzyż z Jezusem
Nie ląduje w pudle - tajemnice z sypialni mrówek
Chociaż ten menel leży w kałuży wymiocin
Wali głową o chodnik, reklama delirycznej Polski
Obok toboły z dobytkiem z wysypiska
Każdy go mija - to z miasta aorty chwila
[Verse 2: Jeżozwierz]
Chociaż system prawny dojeżdża najuboższych
Przymyka oczy na kroki tych przy kości
Ci na wolności, a gorsi wciąż na nerwie
Rwą swoją premię, lecz każdy za nią beknie
Chociaż wiek dwa jeden, rzeczy niepojęte
Mają tu miejsce i nikt nic nie chce wiedzieć
Konflikty mają przebieg bez humanitarnych wyjść
Dla ropy, złota - pacyfikacja żyć
Na naszej grudzie ziemi żyjemy w czasach niecnych
Szanujemy nie wartości, lecz papiery
Pazerni na przepych, jebać wysokość ceny
Wciąż eksploatujemy, lecąc powoli w niebyt
To są konkrety i każdy pieprzy tą wiedzę
Ale przecież niebo jest dalej niebieskie
Ale przecież niebo jest dalej niebieskie [Tekst - Rap Genius Polska]