Ja zapijam whiskey wódą
Łapię za weed i tyłki miski, gin i kieliszki oburącz
Wara, idź stąd. Paraliż od hot sixteen
b**h please. I'm winnin' all
A flow niszczy. Kieliszki w górę. Zeruję szkło
Niewydolny jakbym palił canabis i
Walił parę razy na dzień na tym samym barze alko
A kankana nad ranem witał jak siemanko ziom
I szempejn papyn
Te rapy banglam jakby cały klub się palił znów
I te winiówki panien za barem za parę stów
Biorę laski na tany. Jebany jak nagi król
Ups… To chyba twoja dziewczyna
Przykro w chuj. Coś się kończy, i zaczyna
Na rewanżu nie widać żeby ktokolwiek się pruł
Jak już mówiłem - kup bilet. ‘Na pół' palimy przed wyjściem stąd
Jakieś plany na noc? Jestem skory na dojście
Ty jak Malorie Knox. Pod barami podpadamy za drobne głupoty
Na serio? Znamy się już parę godzin, ale dobrze
Ty stoisz i ja stoję. Pytasz - pijesz tę czy tę?
„Chłodź je obie” Mówię - Wybacz, że pytam, ale ile ty masz lat?
„Jak myślisz?”
Myślę - hot sixteen. “A jaaak.”