[Verse 1: Buka]
Czasem mi się wydaje, że pozjadałem im rozumy
Kumaj bajer, tak się staje jak przestaje działać umysł
To dostaje wczuwy, alko z dubeltowy czy jaranie z bluby
Prowadzi do zguby, albo daje pasmo chluby
Jak tego nie polubić, ty tu można się pogubić
Ja nie lubię o tym mówić, ale można się zamulić
I nie zdołasz mnie nawrócić i nie pytaj mnie dlaczego
Bo pierdole groupies i mam wyjebane w kosmos ego
Z tego stary armageddon, z resztą chuj ci do tego
I tak mnie nie podpuścisz bym rapował do niczego
I to nic nowego takich typów nie wiem ilu było synu
W oceanie syfu i totalnego no-sk**u
Bez kitu new bez wazeliny tu i bez popity crew
My przy tym znakomity przytyk krytyki to chuj
Dla mnie werdykt oczywisty, nie możesz nie twierdzić
Że jestem zajebisty, skoro nawijam te wersy
Utwierdzić się w tym mogę bez perspektyw
Że to przejdzie mętlik w głowie ogień konkretny
Gdy po melnaż sekcji rozkminiam swoją dumę
I tak myślę sobię, że napiszę o tym numer
[Hook: Buka]
Czasem myślę, że jestem zajebisty
Czasem myślę, że nic nie umiem
I tak siędzę i myślę i knuję
Aż wziąłem kartkę, napisałem o tym numer
[Verse 2: Skor]
Czasem podbija do mnie ziom, mówi piona chłopaku
Mamy podobny poziom i styl, chcę Cię na tracku
Mówię, spoko, gitara, pokaż mi swe rapy ziomie
I chyba chciał mnie obrazić gadką o poziomie
Mówię, o nie, mic się zepsół, pies zżarł mixer
Nie tym razem, może kiedyś, cheers mate
I siedzę w studiu i mam kurwa wixe
Że bycie mistrzem nie jest oczywiste
Zaiste nagrałem w chuj wspaniały numer
O jak się jarałem, byłem dumny jak nikt
Mówią, że takie przyzwoite w sumie
I jak głową w mur, mój cału sen prysł
Mówię, nic, trzeba działać, napiszę od ręki parę
Pierwsze gówno, drugie gówno, dobra i tak to nagrałem
Myślę wsyd, ale gniot, oni hit, mega szok
Mega flow, propsy ziom, ultra sk**, super Skor
Myślę, ktoś tu jest jebnięty, albo ja, albo oni
Przecież nie było puenty, a w tekście nie chodziło o nic
I tak myślę co zrobić, bo nic z tego nie rozumiem
Aż wziąłem kartkę i napisałem o tym numer
[Hook: Skor]
[Verse 3: Mati]
Czasem wydaje mi się, że mi się za dużo wydaje
A czasem za dużo wydaję, czasem dostję za frajer
Czasem wpajają mi baje w banie, czasem ja im daje bajer
Czasem czuję smak wygranej, czasem nic nie czaję
Co się chawlisz ? Się nie chawlę. Ziom nie palisz ? Nie, nie palę
Nie bywałe, przecież zawsze jarałeś jak częstowałem
Idź z tym kałem myślę sobie, a on - Ty co ty nie powiesz
Jaraj to, wiedz, jaraj to, wiedz, bedziesz latał jak szybowiec
Jak szybowiec ? Słuchaj człowiek, ty masz chyba jakąś fobię
Tam masz najbliższy wieżowiec, albo jedź na pogotowie
Bo wiedz, że masz wodogłowie, nie zakryjesz go kapturem
A ja sobie usiądę i napiszę o tym numer
[Hook: Mati]
[Verse 4: Skorup]
Gdy myślę sobie, że jestem zajebisty
A diabeł podpowiada, że mam rację
To wbijam szybko pod zimny prysznic
I wpierdalam jakąś zdrową kolację
Jestem zwykły, mam swoją robotę
Tobie bracie zaświeciła palma
Ziomble mają juz cię za idiotę
Ty masz nowych, straszny z ciebie wariat
To jest standard, bez kręgosłupa
Wartości, idei oraz wiedzy
Możesz rżnać pajaca, czy tam głupa
Wybór bracie do ciebie należy
Warto wierzyć w siebie ale z głową
Wobec ludzi stawiaj na serdeczność
Rap - mój konik, rymowane słowo
Skorup MC, ze mną Hopbeat selector