[Zwrotka 1]
Robię to po to by żyć jak król
A nie mieć ciągle te wątpliwości
Bo mamy ciągle tu życia w chuj
Niektórych dawno już pali zazdrości
Moi znajomi tu biorą kredyty
A co weekend melo by przejebać siano
Chyba się w końcu zerwałem ze smyczy
Bo noce są piękne, a gorzej jest rano
Wysrane mam już czy mi się udało
Bo chciałem tylko tu jechać na całość
A paru idiotów myli się ciągle bo mylą tu ciągle porażkę z wygraną
Co drugi mnie pewnie zje, ehe
I tak słyszę to ciągle pizdo
Co drugi mnie pewnie zje, ehe
I tak biore, a płaci mi hip hop
Whatever, whatever, whatever, whatever
Mi mówi, mi mówi, co druga kurewa
Nie potrzeba mi nikogo, pierdolę to jak bonobo
No bo skoro to polo, to po co te cipy pierdolą
[Refren]
A lecę wciąż do góry, unoszę się jak dym
I może spadam często, to jestem ponad tym
Co pierdolą ludzie, niewiele mogą już
To już nie rap o wódzie, bo szkoda moich słów
Ja jestem ponad tym, ty jesteś ponad tym
I chyba już myślę, że pierdolę problem
Ja jestem ponad tym, ty jesteś ponad tym
Bo liczą się chwile, ale tylko te wolne
[Zwrotka 2]
Nie słuchaj ludzi bo mówią od rzeczy
A prawda tu sama od zawsze się broni
A jeśli wyciągasz mi brudy naprzeciw
To przyłóż sobie dziś dwa palce do skroni
Tato mi nie dał na studio, tato mi nie dał na chatę
Nigdy nie kupiłem lajków, nigdy nie zrobię za szmatę
Choć znałem szmatę tu nie jedną, była ze mną, było fajnie
Później brudy, internety, po pijaku niszczę vaibem
Chyba wyszedłem z ukrycia, bo życie nam ciągle nalicza
Ten strach, ten strach
Jestem facetem czasami też pękam
I wolę tak po prostu jeść sobie valium
Niż robić za babę jak typek co z babą swoją wymianie się karnetem w solarium
[Refren]
A lecę wciąż do góry, unoszę się jak dym
I może spadam często, to jestem ponad tym
Co pierdolą ludzie, niewiele mogą już
To już nie rap o wódzie, bo szkoda moich słów
Ja jestem ponad tym, ty jesteś ponad tym
I chyba już myślę, że pierdolę problem
Ja jestem ponad tym, ty jesteś ponad tym
Bo liczą się chwile, ale tylko te wolne [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]