[Verse 1] Nie znam szczęścia, jak z nią Nie ma miejsca, jak dom Wiesz o czym mówię Stona Nie znasz miejsca jak Śląsk Mojego życia linia kompletna na wskroś Agresja, nie mam w bokserkach miejsca na broń Ta chwila nadeszła, z nią emocje których piękna nie zastąpi butelka i joint Pytają mnie: "Zamierzasz przestać?" A skąd! Będę tu az opuszczą mnie w deskach na dno Wiesz gdzie mieszkam jak coś, setka na głos Wieczór w studio - Rap, empecetka gra pro Żyje w biegu - imion nie pamiętam, mam dość Trzymam cały świat w swoich rękach - mam moc Jestem blisko jednak jeszcze nie tam, gdzie chcę być Wierzę w sny - nie śpię - czekam, aż nadejdzie świt Kocham żyć, dobrze wiesz, że nie zmienię nic Kocham dni, dzięki nim jestem tu, to jeszcze nic [Verse 2] Nie ma nic jak zachodzące nad Marymontem słońce Moment, w którym światło dnia znika za horyzontem Wiara w to, że było warto grac każdą zwrotkę Nie ma jak świadomość, że nigy się nie cofnę do tamtych miejsc
Trzeci koncert pod rząd Nikt nie wierzył gdy mówiłem, że nie kończę z ta grą Zło i dobro pomiędzy polifonią Wstaję, podnoszę wzrok, od nowa gonię wolność Uśmiech matki, gdy do domu wracam znów Spłacam dług, padam z nóg, niech opada kurz, na kartce osiada tusz Nie rozważam dróg innych od tej - żyję dobrze. Chcesz? To badaj puls! [Verse 3] Nie ma dźwięku jak winyli szum Kiedy słyszysz brud, a nie głosy mówiące nam, że nie otworzymy głów Kiedyś były tu, nie ma dziś ich już Idę sam drogą na szczyt ponad warstwą chmur Nic jak cały czas ten sam smak krwi na zębach i zapach zwycięstwa Za nic sam nie chciałbym stawać w tych miejscach I mimo, że branżę dopada inercja, nie zmieniam nic Niedawno nie miałem wiele, spełniam sny Nikt nie mówi mi co myśleć ani gdzie mam iść Nie muszę inaczej żyć dziś, teraz ty... [Tekst - Rap Genius Polska]