[Zwrotka 1]
Pochodzę z miasta, w którym wciąż ceni się bardziej mury niż ludzi
Do awantury, mordy pod kaputry
Budzi w nich lęk ten dźwięk, nasz sprzęt
To waga ciężka, kawał mięsa właśnie spada wam z widelca
W czterdziestu czterech kilohertzach odbieraj ten przekaz
Szukam szczęścia, masz receptę na więcej lekarstw?
Nigdy nie klep mnie po plecach
Bo nie zrobi mi się lepiej nawet, gdy to będzie w sklepach
Choć kręci się moneta, to nie folklor do kotleta
Nie marcepan, nadal czekam na więcej miodu i mleka
To temat rzeka, moja walka trwa od dekad
Od dwudziestu ośmiu lat ciągnę pierwszy etap
Zaczynam kolejny oes, nie pytam siebie co jest
Biegnij Forest, wiesz, że brak kolejnych szczebli to nie koniec
Trzeba robić swoje co by się nie działo
Co by się nie działo, co dzień rano czuję, że wciąż mi mało
[Zwrotka 2]
Ile trzeba zrobić hitów, aby zamilkł głos krytyków
Minąć przeciwników, kręcić większe cyfry na liczniku
Nie komplikuj tego, co powinno zostać proste
Muzyka jest mostem, łączy brzegi sobie obce
Wiecie jakim kosztem kreślę znaki w notatniku?
To mnie spycha na manowce od pierwszego akapitu
Bez kitu, coraz więcej wykrzykników na końcu języka
Gdzie gry logika, wiesz, że i tak nic z niej nie wynika
Witam po mojej stronie, na Biblii obie dłonie
Zaledwie jeden na stu nie brzmi dzisiaj jak pojeb
Nie wiem jak tu, ale tam skąd jestem ziomek
Jeśli jesteś bystry w porę, wkładasz słabe koty w worek
Nie rzucałem monet w wodę, by przeżyć przygodę
Ja wybieram drogę, miejsca, w których stawiam nogę
I to jakim sposobem realizuję plany
Schemat jest mi dobrze znany, otwieram głowę na zmiany [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]