[Zwrotka 1: LJ Karwel]
Wychowałem się w małym mieście, gdzie mało kto ma jakiekolwiek cele
Jeden ma je w blokach, jedni na Kopernika 21
Jedni w głowach mówią słowa: "będzie lepiej"
Nadzieja kona ostatnia, wiadoma sprawa kto jest jej dzieckiem
Jedni chcą chować się przed tym co jest niebezpieczne
Jeden chowa towar jak tylko zobaczy gdzieś niebieskie
Jedni chcą znaleźć kilogram rano w kawalerce
Gdy ta jedenasta stara się spuścić to samo w łazience
Jedni mają swą tożsamość, jak na salaterce
Kitrając prawdziwą - tacy pierdolą o mnie najwięcej
Jeden palec skurwysynom, dobrze wiem kim jestem
Ty nawet nie wiesz kim jesteś, sam wiedz co chcesz mi powiedzieć
Jestem jednym z tych co mogę mieć nic
Ty możesz mieć wszystko i tak poczujesz, że to ja mam więcej
Pod jednym niebem, żyjemy w jednym piekle
Czekając na życie wieczne, od kogoś kto milczy wiecznie
Nie jeden ma tu eden - willę z basenem, bentley'em
Nie jeden klepie biedę, że prawie łamie se ręce
Ja wkładam serce w to co robię, Ty wkładasz chuj
Więc nie dziw się znów, że nagrałeś chujowy projekt
Jedna miłość dla mych kobiet, jedna (hhh.. pff) dla kurew
Które potrafią mieć tylko chuja w mordzie
Jedna miłość dla mych mord, pójdę za was w ogień
I wiem, że nie jeden z was pójdzie tam po mnie
[Outro: LJ Karwel]
Ja jestem jednym z tych których możesz kochać
Lub jednym z tych których nienawidzisz, jestem
Jednym z tych którzy sprawią byś konał
Lub jednym z tych który nigdy Cię nie skrzywdzi ziomuś
Nie jestem inny niż Wy, jestem taki sam
Pije, sram, palę, jem, śpię tak jak każdy z Was
Wdycham ten sam syf co dnia, łączy nas wszytko
Tylko gdy ja mam majk dziwko to jestem, jak jebany King Kong
Czuję się, jak King Kong/(x3)
King Kong/(x16)