VAN Kiedy patrzą mi na dłonie Mam je rozdygotanie Jak nie czekasz na koniec Zdaj mi propsy na baner I niby monotonia nas zabije życie weryfikuje suka zawsze sprawdza bilet Upadki i wzloty, labele, kanały by wrócić do wyjścia Głupoty, banały, rozkminiasz nie zabrać tu floty A jedynie ploty do [?] koty na [?] Po paru suportach podpisują papiery z mejdżersami Ja wale te shoty po robo do baru Nie chcemy być kariery Werterami I mimo tego patrze na nas z boku I to dlatego zawsze znajduje spokój I chyba jestem dobrym motywatorem tego trio Bo każdy z nas choć raz chciał rzucić to Nie wrócić bo mimo tych świateł Krzyków, pisków, błysków fleszy Płyt i tagów każdy fail dawał nam Na wieczór nie płytki zawód Hajs tedeków, drobna penga na [?] Emocjonalnie, stabilnie kienga na Haiti STECIU Nadzieja mi zabiera noc Nie jedna dalej tracę bo Perspektywy te widzę wciąż Choć ciężko mi dosięgnąć Ja dalej, dalej czuje, że muszę brnąć w to Wiecznie nie mogę tu tkwić, bo za mocno Wierzyłem, że mogę być Tam gdzie myśli mam non stop
I wiem, że nie mogę odciąć się To gorsze niż samotność VAN To nie centymetr, choć nie raz dzieliły mikrometry Ale nie mile i nie myśl ,że myśli szybko przeszły Pozdro Solar, nagramy coś w depresji wierze Jak tylko zdmuchnę z siebie w końcu tu te presji bierze Bierze mnie na rymy[?] oknem szklana jak u lombardu Mimo ,że czuje jakbym na barach Pudziana i [?] na karku Z rana na fajku, bana na IQ Bo bana na barku, nie dał nikt Ta drama na lakju, [?] na zegarku Wskazówki jak robić kwit Dlatego tu smuty a nie ,że tak to czuje Znasz mnie lepiej, nie zawrócę Bo typy jest dawno [?] Ja znam siebie i SV nie ciągną się za mną kule Otworzyliśmy grę trójką, a zakończymy ją fulem! STECIU Nadzieja mi zabiera noc Nie jedna dalej tracę bo Perspektywy te widzę wciąż Choć ciężko mi dosięgnąć Ja dalej, dalej czuje, że muszę brnąć w to Wiecznie nie mogę tu tkwić, bo za mocno Wierzyłem, że mogę być Tam gdzie myśli mam non stop I wiem, że nie mogę odciąć się To gorsze niż samotność x2