Blizny i rany na mózgu jak po ostrzu noża
Wymieniłem ciało i krew,jak widzisz me oczy to oczy proroka
Chyba już w niebie nie spotkasz, 16 lat bólu to klątwa
Grzechy tak ciężkie, jak dobre intencje, nie zbawi mnie mesjasza postać
I stoje na górze wyje do księżyca
Wpajały mi bzdury te wielkie ikony, ja żyje ciągle prawem wilka
Boje się oddychać, w powietrzu najwięcej jest życia
Już nie chce tu liczyć na siebie, to wyższa matematyka
Anhedonia, niedomiar euforii jak kojot
Ile bym dał, by jeszcze raz, przeżyć noc szafirową
I nie wiem czy myśli i słowa już każą mi pisać nekrolog
Jak zejde ze wzgórza to zniose dekalog, jak nie to Boże pogodze się z tobą
Antydepresanty biore antydepreSanTy
Hybryda człowieka i harpi tylko gdzie moje skrzydła
Spłonęły te listy jak feniks, listy pożegnalne do mojego syna
Przy pomocy amen znów węża zaklinam
Za dużo już było tych paktów krwi i zostały ślady na żyłach
Świadomość jest bronią, życze powodzenia jak umiesz korzystać
Świadomość jest kłamstwem, jak nie widzisz prawdy to zostaje pryzmat
Jak wiozły mnie w doline śmierci te karły, widziałem ją z bliska
Była tak piękna i jasna, nie miałem pojęcia że to taka dziwka
Ciśnienie w głowie, po tabsach na pewno już nie będzie niskie
Ratujcie mnie prosze, ja skończe ze sobą jak zobacze cyngiel
Pod nosem to chyba dorastam, jak wjedziesz tam głębiej to w sumie jest przykre
Pomogła mi zmora, pomogła mi ona, jak przegram tą walke dzwońcie po walkirie