[Zwrotka 1: LaikIke1]
Jak się pierdoli, to nawet światło ma masę
I czujesz te promienie, jak WWO w ich dobrym czasie
Jesteś zawsze tak najlepszy, jak twój ostatni ruch
I zapomnij o tych przed nim, bo dzisiaj znaczą chuj
Musisz wstać, nie pamiętać, nie oczekiwać
I tak stać, jak jakaś jebnięta alternatywa
Oni nie widzą starań, widzą ich efekt
I lepiej jak byś skończył dopierdalać w nowym świecie
Pożyczam siano typom, bo mają lipę z towcem
Nie mam przecież z tym problemu, sam jestem nałogowcem
To jakieś grosze, kurwa, mówię: postawisz bro kiedyś
Albo kopsniesz mi z worka, jak będę miał potrzebę
I stoimy miecha później, i nie chcę pić
I grzecznie proszę: skręć, jak możesz, bo muszę żyć
I idą im ramionka, jakbym poprzecinał kable
I nie wiedzą, co powiedzieć, bo mają grama na armię
Walę w chuja przecież, ziom mi przywozi we wtorki
Mam w kielni taki Haze, że byś musiał iść na odwyk
I chciałem tylko zmieszać z tym, co tam zdążyłeś złowić
W szopie, z której się wyczołgałeś zanim zacząłeś chodzić
Uspokój się, kurwa, oddychaj, rusz głową
Jesteśmy u przyjaciół, którzy pędzą samogon
Mają miliard piw i w ogrodzie, kurwa, basen
Niech pierdoli się, ale nie ty i nie w tym czasie
Nie kopsaj mi chujowych dwójek, nie uruj mi
Nie jestem w, kurwa, Donbasie, żeby bookować bad trip
(Wstyd) [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]