[Zwrotka 1]
Czubkiem języka zlizałem krew z noża
Twój żołądek tak pięknie go pożarł
Ludzie stali jak ze stali i mi jeszcze bili brawo
Kiedy on tak ochoczo łykał żelazo
Brakowało Ci go, widziałem to po twarzy
Ale taki los niekoniecznie Ci się marzy
Czy to było mądre? Nie nie sądzę
To nie śmierć z cyklu ginie jeden, porusza tysiące
Raczej odwrotnie ginie nie tylko ciało
A sieć powiązań, łamie się drzewo a nie gałąź
Nic się nie stało, to przecinka, przestań
Pieców do kremacji się nie przetestuje na zwierzętach
Przydałeś się, interes będzie się kręcił
Spaleni ludzie, uśmiechnięci klienci
Poznałem Cię, choć mogłem Cię nie poznać
Ilu nie poznałem choć mogłem, to przypadek
Ominąłem o włos na bank serię doznań
Albo mnie ominął gdzieś najlepszy przyjaciel
Ja Cię trafiłem i kurwa miałeś niefart
Bo nic do ciebie nie mam, siemasz
[Zwrotka 2]
Czubkiem języka zlizałem krew z katany
Wieczorny nordic walking dziś był grany
Na rano były plany i jest cała setka
Co z tego, zaraz nie będzie architekta
Blada twarz, jakby ze Skandynawii
Na śniegu po RH+ wielkie plany
Młodej mamy szybciej zapomną noworodka
Nie miał znajomych ani powiązań
Hej, dobra, zresztą to i tak była niechciana ciąża
Jakoś trzeba było ten problem rozwiązać
Obserwuje ojca nad grobami bez ciał
On też tego chciał więc strasz (blau) [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]