[Sokół]
Miałem sen, czarniejszy niż kosmos
Gorszy od zła, wyraźniejszy niż ostrość
Ciekły azot był przy nim gorący
A ja śpiący byłem przytomniejszy od łowcy
Odnalazłem kobietę w przeszłości
Czas był płynny, szedłem w podświadomości
Ta kobieta w podartych rajstopach
Piękna jak śmierć, wiła się niczym robak
Bawiło się nią kilku brudnych żołnierzy
Ona się śmiała, oni nie - byli szczerzy
Czas się zagiął i widziałem ją z matką
Miała sześć lat i to był gruby hardcore
Ojciec brał je obydwie do łóżka
Strzeliłem mu w łeb i nasiąkła poduszka
Ktoś mnie szarpnął za ramię, byłem w wodzie
Obok mnie topił się mały chłopiec
Światło dziwnie łamało się bokiem
Zrozumiałem, że jesteśmy pod lodem
Miałem beton na nogach, lecz żyłem
A dzieciaka przytapiał ktoś kijem
Chłopiec zamarł w bezruchu i wtedy
W przeręblu zobaczyłem twarz tej kobiety
Wyrzuciła kij i poszła na solarium
Ktoś go podniósł i ozdobił akwarium
Dalej śnię, sen jest bardziej realny
Od prawdy i mniej urojony niż fakty
Idę gdzieś przez korytarz szpitalny
Oddział położny, nikt na mnie nie patrzy
Widzę go, sześć lat młodszy niż wtedy
Niesie kwiaty, tej matce kobiety
Przecież raz już go zabiłem więc czemu
Coś miota mną, albo czasoprzestrzenią
Znów zagina się czas, ten sam szpital
Tylko nowszy, chociaż starszy korytarz
Widzę matkę mężczyzny, jest piękna
W tej ciąży, bo ta ciąża jest z piekła
Cudny głos wabi mnie mówiąc "kotku"
Rozchyla uda i nic nie jest w porządku
To zło przecież w niej rośnie w środku
Wsadzam w nią rękę i je dusze w zarodku
Obudziłem się tak wykręcony
Jakbym wciągnął cały koks Maradony
Spocony jakby całą noc ktoś mnie gonił
Wciąż czułem ciepło kobiety na dłoni
Co za sen, kurwa mać bez przesady
Mocniejszy niż specyfiki spod lady
Ostatni screenshot ze snu dla bywalców
Moja dłoń była cała bez palców [Tekst - Rap Genius Polska]