To chyba piąty rok, jak zbieram się, żeby na siłkę pójść
Tak patrzę na mój biceps, mam chudą witkę w chuj
Coś mało hardcore'owo to wygląda. Dobrze, mistrzu
że jestem mało hardcore'owy i nie kręcę teledysków
Raz na pół roku wyjmę z szafy czepek i szwedki
Pomoczę się, a potem oczy wlepię w studentki
Co mogę ci powiedzieć? Mam do aktywności pecha
Bywa, że mój jedyny sport to płyta TDF-a
„Może byś nie kasłał?!”
Sorry, przepraszam, już fajkę dogaszam
To chyba piąty rok, jak to rzucam i wracam. Smarki zalicza tutaj jeden z najlepszych udziałów gościnnych w swojej rapowej karierze, a mimo to nie udaje mu się usunąć w cień gospodarza, czyli Łysonżiego – znanego też jako Dżonson rapera Szybkiego Szmalu. W zasadzie już ten występ wystarczyłby za recenzję i najlepszą zachętę do sprawdzenia kawałka, ale spróbujmy coś jeszcze dodać. Mamy potężny, rozsadzający głośniki beat autorstwa 101 Decybeli. Mamy sporo poczucia humoru, dystansu do siebie. Mamy w końcu popisowe aluzje, ale i charyzmę Łysonżiego, który do miana rapowego poety nigdy nie aspirował, za to kapitalnie opisywał świat liczącego sobie dwadzieścia pięć lat, średnio ogarniętego życiowo melanżownika. Używki i imprezy są na pierwszym miejscu, sport i edukację można odłożyć na kiedy indziej. Słucha się tego wybornie, zwłaszcza że niejednemu ten kawałek żywo przypominał obrazy z własnej egzystencji