[Zwrotka 1: Peja]
Nie da się zaprzeczyć też robiłem złe rzeczy
Zachowywać się jak kretyn, zdarzyło się niestety
Na cały świat złorzeczyć, gadać od rzeczy
Nie potrafiąc się cieszyć potem, wstydzić się, peszyć
Chociaż ludzką rzeczą grzeszyć, budzisz się gdy jest za późno
Gdy starania szły na marne gdy kłopotów znów mnóstwo
Burdy pijackie, kłamstwa i cudzołóstwo
By ponownie odchorować zapatrzony w nowe bóstwo
Oto konsekwencje życia bez przemyśleń na luźno
Oto co się będzie działo gdy już będzie za późno
Źle oceniasz sytuacje to popłyniesz raczej szybko
Sam się krzywdzisz w zatraceniu, nazajutrz będzie Ci przykro
I wnet wyprzesz te refleksje mając do bliskich pretensje
Skupiony na używkach i przypadkowym seksie
Dziś wieczór całkiem nieźle, uczta bogów na Olimpie
Dziś sto procent masz rozrywkę, jutro tonąc chwycisz brzytwę
Bierzesz udział w tej gonitwie, zastanawiasz się czy warto?
Znów na kacu roztrzęsiony, sam na sam z poranna ćwiartką
Bez wsparcia ojcze, matko za jakie grzechy cierpieć
Muszę ja, śmiertelnik w tym uzależnień piekle
[Refren: Kali]
Podaj mi dłoń, jeśli jesteś przy mnie
Sam w noce i dnie na dnie bezczynnie
Nie mam siły już tak żyć
W objęciach mroku gnić
Podam Ci dłoń, kiedy będziesz przy mnie
Bo też byłem tam, moje sumienie winne
Pomogę Ci z tego wyjść
Przestań śnić, zacznij żyć
[Zwrotka 2: Peja]
Przekraczając wszelkie normy, nie stosujesz ograniczeń
Jak wypiję to krzyczę jak nie kirzę mam kurwice
życie to nie koncert życzeń, jeśli gra pod twe dyktando
Miej świadomość że uczyni to, niezmiernie rzadko
Wpadka za wpadką, człowiek uwierz, nie warto
Przez utratę kontroli minąć się z życiową prawdą
Czujesz, aż nadto ten niekorzystny bilans
Notujesz więcej strat niż zysków, to zabija
Dostaniesz świra prędzej czy później, to pewne
Nie odzyskasz dawnego życia bo już poległeś
Szczebel za szczeblem się pniesz, taka kariera
Pod tytułem "Upadek, z którego się nie pozbierasz"
Zacząć od zera, wiem przeraża cię ten temat
W walce o lepsze życie w czasie, gdy głód doskwiera
Ty skup się lepiej tera, bo do szczęścia ci potrzebne siły
Do pracy nad sobą by się wyrwać z uzależnień
Czy to hazard, seks, miękkie bądź zdrów nie stań się fejkiem
Zapijanie wódą prochy, nie wygrają z twoim lękiem
Chcesz by ściema górę wzięła, miałeś obrać drogę inną
Przestań się zatracać w końcu uznaj swą bezsilność
[Refren: Kali]
Podaj mi dłoń, jeśli jesteś przy mnie
Sam w noce i dnie na dnie bezczynnie
Nie mam siły już tak żyć
W objęciach mroku gnić
Podam Ci dłoń, kiedy będziesz przy mnie
Bo też byłem tam, moje sumienie winne
Pomogę Ci z tego wyjść
Przestań śnić, zacznij żyć
[Zwrotka 3: Peja]
Czasy niewinności mamy dawno już za sobą
Dziś kolejne słowo, o tym że możesz na nowo wystartować
Wiedzę zdobądź, bilans sporządź, przestań krzywdzić
Siebie bliskich co przetrwali pośród czystki
Jeśli chcą wybaczą, wszystkich ran nie zabliźnisz
Podejmiesz dialog, już osiągasz korzyści
Byli kumple i kieliszki teraz jestem sam lecz wszyscy
W czasie gdy ex-kompani, tak upadku swego bliscy
Ja nie kreślę z listy ziomków, których znam połowę życia
Ale skreślać marzenia na to nie dam przyzwolenia
Szans na przebudzenie nie masz, nie chcesz określić swych potrzeb
Postępujesz nierozsądnie, a myślisz że robisz mądrze
A ja Cię Boże proszę, chcę byś ludzi mych ocalił
Gdybym wcześniej Cię chwalił też bym całkiem nie nawalił
Ludzką rzeczą zbłądzić z błędów, wyprowadzić boską
Konsekwencja to mistrzostwo, nie chcę w życiu cierpieć, ot co
[Refren: Kali]
Podaj mi dłoń, jeśli jesteś przy mnie
Sam w noce i dnie na dnie bezczynnie
Nie mam siły już tak żyć
W objęciach mroku gnić
Podam Ci dłoń, kiedy będziesz przy mnie
Bo też byłem tam, moje sumienie winne
Pomogę Ci z tego wyjść
Przestań śnić, zacznij żyć [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]