[Zwrotka 1: Peja]
Słucham co mówi ulica poruszam się w jej granicach
Wciąż łażę po obszarze pełnym niecodziennych zdarzeń
Rejestruję w kadrze nikt tych śladów nie zatrze
Wciąż patrzę, z oceną się nie wcinam tylko nieraz głupia mina
Gdy przegina, gdy się truje, ludzki chaos egzystuję
Peja tego nie hamuje
Peja tylko opisuje, przede wszystkim uczestniczy
Czy jest to jakiś wyczyn? robię to co robię
Mówię co chodzi po głowie, znowu cieszą rzeczy nowe
Pośród zgnilizny duchowej, wskrzeszam do życia załogę
Na schodach przy szewcu wszyscy gotowi do testu
Dym się kłębi, dym jest tu, pas startowy rzecz bez sensu
Ale pozbawia nas stresu, tutaj trafisz bez adresu
Ciemność rozświetla księżyc, ciszę przerywa sieć wrzasków
Nieraz budzi to niepokój jak pisków bumy laczków
Szybkie trzaskanie drzwi. Masz to też? masz to Ty?
Ciągle niespokojne sny jestem zczopowany tym dziwisz się?
Tylko głupi się nie boi forma kozilotu stoi
Do późnej pory boli, każdy chce się napierdolić
Potem nie ma już pokory, na razie nie jest źle
Jak na razie do tej pory, pozdrawiam nocne zmory
Rynek dobrze obstawiony, leczy się tam każdy chory
Tam są niezłe hardcore'y
[Refren]
Nie przegram mego życia, taka dzieli nas różnica
Nic nie wiesz o ulicach, inną mentalność masz życia
[Zwrotka 2: Peja]
Koło południa się budzę, co niektórzy dawno w pracy
Kto się nachodzi wypaczy, tylko najwyższy przebaczy
Te same twarze, dobrze znane sytuacje
Nie pytaj o relację, ja zaznaczam daję akcent
Dziobem przecież nie kłapię, a kto wywoła sensację
Kurwy które dzwonią, niby pomoc sąsiedzka
Znają Cię od dziecka, sieć konfliktów zdradziecka
Nawet nie wypijesz leszka bo pies świeci szuka zielska
Pierdolę ten system, nawrzucać nie omieszkam
Potem wszyscy się dziwią, cierpią niewinne ofiary
Oko za oko, kręcą głową nie do wiary
Debil po szkodzie zesrany mówi sterroryzowany
Na przyszłość nauczka chamy, przestań świecić zza firany
[Refren]
[Zwrotka 3: Peja]
Jeżyckie wybij okna to generacja płodna
Dla Ciebie niewygodna, bo się czujesz lepiej od nas
Ujebany przez system masz gówno zamiast mózgu
Nic nie wiesz o szacunku, mówisz o nas wyrzutku
Jestem częścią pod gatunku według Twego wizerunku
Ale zmienisz nastawienie, gdy podniosę Ci ciśnienie
Strach zamienia Cię w milczenie, teraz nasze ma znaczenie
Otoczenie i brzmienie sposób na życie nie zmienię
Walki na hajs nie zamienię
Otwórz oczy patrz co robię nie świruje, że tu stoję
Ale wszystkie swoje cele osiągam w moment
Uczulony na krzywdę znam przewinień granice
Między czarnym a białym co znaczące pochwycę
Nie zgniję w rynsztoku
Nie przegram mego życia Ty dalej nic nie kumasz
Taka dzieli nas różnica nic nie wiesz o ulicach
Inną mentalność masz życia
Państwo, władza, kościół - wybacz chce mi się rzygać
Zachodnia część Polski chciałaby też oddychać
[Refren]
Państwo, władza, kościół - wybacz chce mi się rzygać
Zachodnia część Polski chciałaby też oddychać
[Refren]
Państwo, władza, kościół - wybacz chce mi się rzygać
Zachodnia część Polski chciałaby też oddychać [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]