[Refren: Peja]
Nie daj się zgnoić, pobić, zrobić zerem
Zamknięty w czterech ścianach z Casperem Hauserem
Tu sił połączenie oto jest klasyczna fuzja
Ski Skład nie iluzja i to nas wyróżnia
[Zwrotka 1: Peja]
Prawdziwe relacje jak w fachowym dokumencie
Nie mamy scenariusza to nie gówno pod napięciem
Gdy z rozdmuchanych afer kładę najprostsze historie
Bod bębny, pętle, sampling które sam złożę i zrobię
I tak jak Paulo Rossi na hiszpańskich stadionach
Oponentów pokonam, ma zawisa kurwa skona
Bronie niezależność jak kobietę w ramionach
I nie znoszę pop tenora wyjącego Polska gola
Jak ja was nienawidzę gwiazdorzy sceny muzycznej
Pupile, hauturnicy telewizji publicznej
Kanały tematyczne, najlepsza rozrywka
Nowa sprzedajna dziwka przy reklamie chipsów, piwka
Nakręcona pozytywka, dinozaury przy korycie
Przez całe moje życie te same wredne ryje
Wiecznie wdzięcznie uśmiechnięte
Sprułem się konkretnie
Jak oczko w pani rajtach kierowniczki
Nie masz kabony, dajesz pogoń swój życiorys
Pozbądź się dumy za te parę złotych
A na dramacie skorzysta od tabu specjalistka
Mocno zaangażowana, współczująca pani Drzyzga
Płacisz podatki, na kościół łożysz datki
Potem nie masz na przeżycie, obiad szamiesz u swej matki
Której też wiecznie brakuje
Bo każdy potrzebuje
By mieć lepiej wariuje
Presji tej nie wytrzymuje
A ja się nie przefarbuje trzy godziny przed występem
Nie zeżre psychotropów żeby być niezłym zakrętem
Który błyskawicznie, szybko wyświetli nam się ślicznie
I spierdoli wizerunek tym co robią to klasycznie
Ilu takich łachmaniarzy, schizofrenicznych twarzy
Źle uprawianych warzyw
Byle gówno cię wysmaży
( byle rym dla rymu ilu takich skurwysynów )
Długo by wyliczać
Dziś znów bierze mnie kurwica
[Refren: Peja]
[Zwrotka 2: Wiśniowy]
Pomyślałeś o tym kiedyś, że człowiek musi myśleć żeby przeżyć
Tak łatwo w to uwierzyć
Lat kilka spróbuj wytrwać
Z prawdziwych biorąc przykład
Jak Miodek dam Ci wykład, byś zrozumiał nas dobrze
Nie ważne jak zaczynasz, ważne w jakim kończysz porcie
W tym celu na tej płycie historie spisane o świcie
Nieraz je usłyszycie, prawdziwe są jak życie
I jak życie pokrętne
Słowa nie pokazuj, drżące ręce niepewne
Od ciebie zależy, czy wytrwasz w tym piekle
Z kim swe siły połączysz, do jakich celów dążysz
Za stadem nadążysz, czy stado wyprzedzisz
Zatrzymując się w miejscu, na stojąco już leżysz
I z każdej strony ataku się spodziewaj
Wierz w prawdziwą przyjaźń i nigdy jej nie sprzedaj
Bądź czujny, uważny obserwują cię świnie
A największych frajerów ma się przeważnie w rodzinie
My z Peją wierzymy, że sobie poradzimy
Stojąc plecami do siebie tyłów swoich bronimy
A ten co miał zamiar tak bardzo nam zaszkodzić
Będzie musiał to przyjąć i z faktem się pogodzić
Że jedyne co możesz, Mikołaja opierdolić
[Refren: Peja]