[Zwrotka 1] Wyryję drutem moją ksywę psie na ścianach twojej czaszki Nawijam tak jak bym zamiast języka miał ogon płaszczki Australijski ptasznik, znów topię majk jadem Każdy co*k s**er, kończy jak prostytutki w Whitechapel Mój brak manier wkurwia zawistną branżę Sram na ciebie, na twój fanpage i nieistniejący fanbase Pierdolę twoje poparcie, scena mnie nie ubóstwia Jestem tak chujowy, że moja ksywa im staje w ustach Skaczę na ścianach niczym a**asin Na twarzy uśmiech piranii, a w rękawach tasaki Odbijam się od fasady i cicho spadam na balkon Podcinam gardła po nocach - te kurwy nawet nie charczą Gładko wchodzę w bit, niczym pod paznokieć igła To mój ognisty rydwan stopił Ikarowi skrzydła Jeśli życie jest jak dziwka, to ja rucham jej truchło Kocham w ludziach najbardziej to, że wszyscy kiedyś umrą bo: [Refren] Kocham brud, wszystko co szpetne wielbię Nakarmię ludzi tym co najbardziej zgniłe we mnie Moje stęchłe arterie nadal pompują choroby To jest czysta miłość, rosyjski krokodyl Kocham bród, wszystko co szpetne wielbię Nakarmię ludzi tym co najbardziej zgniłe we mnie Moje stęchłe arterie nadal pompują choroby To jest czysta miłość [Zwrotka 2] Nie potrzebuję waszych propsów, wyczuwam wszędzie zazdrość Pionki wypadają z gry, kiedy Słoń zatrzęsie planszą Dobrze wiem, że patrzą na mnie te szmaty udając kumpli
Wyciosam z waszych genealogicznych drzew trumny Te brudne stopy ubóstwiam jak foot fetish Nakurwiaj łbem do bitu, jak byś opierdolił wór fety Wbijam ci nóż w plecy dziurawię bolerko Mam prymitywny styl, nie jestem modową blogerką Koleżko, podobno zawsze byłem nic nie warty Zamiast alpag chleję lawę - ma podobno więcej siarki Mam podobno martwy mózg, a BDF to zwykłe zbiry Przy nich jebany Ed Gein był po prostu niemiły To cmentarne rewiry, ruszam na nocną szychtę To ten grabarz z gadką ciętą jakbym połknął brzytwę Jesteś ciotką zniszczę cię więc odłóż łaku majk Marne próby bycia trendy nie zakamuflują braku jaj Jak samuraj robię to już szereg lat Mielę rap, nie gram pościelowych serenad i szczerze Sram na sławę bo w życiu ten fejm jest niewiele wart Możesz być kotem, ja w tej dżungli jestem Shere Khan Z czterech ścian, oklejonych w nekrologi Spływa krew tych kurew, które chcą mi pluć pod nogi Nie podchodzi mi ten cały twój pretensjonalny hip-hop Wasze dramatyczne, życiowe tracki to słaby sitcom [Refren x2] Kocham bród, wszystko co szpetne wielbię Nakarmię ludzi tym co najbardziej zgniłe we mnie Moje stęchłe arterie nadal pompują choroby To jest czysta miłość, rosyjski krokodyl [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]