Jak mam ochotę, to bity gniotę
Jak mam ochotę, to na lustro sypie kokę
Jak jest pusto diler wraca tu z powrotem
Rzuca prochem, rzuca prochem
Duży kufer, Audi 8
Wyciągam sieci, od chuja płotek
Od chuja plotek, milczenie złotem
Jeden nabój, 6 komór, totolotek
Kręci się bęben, jak kołowrotek
Mój człowiek Sawa jest rasowym kotem
Na moich ludzi złego słowa Ci nie powiem
Wciskam guzik palec łączy się z Iphonem
Po dziada dzwonie zaraz kurwa będzie ogień
Wbijam w te pancze tłuste jak tran
Dzisiaj nie walcze zostawiam to wam
Dwugłowy cwel wydymał się sam
Zajebał przypał a miał był szpan
Jak mam to dam, sypie się coco
Na tych podwórkach się lata wysoko
Ze stówy rurka, w klamkę głęboko
Kokon, bibułka, czerwone oko
Światła jak w Tokio, kuszą blaskiem
Laski robią za kreski laske
Zakładam bluzę i czapkę z daszkiem
Ufam skokom, idę po flaszkę
Te miasto ćpa i nigdy nie zaśnie
Jak chora ćma, lata za światłem
Pieniędzy brak, bo poszły na tańce
Ten gorzki smak, po dziąśle palcem
Pali się crack jak dioda w latarce
Ziomeczków brak bo są na wokandzie
Na niebie znak, od boga znak wsparcie
Słaby tu ma porażkę na starcie
Biorę co los da, Made in polska
Bluza La Costa w kieszeni koks mam
Towar jest kosa, zrób sobie kreske
Pierdolnij w nosa, wrócisz po jeszcze
Zrozumiesz wreszcie co to jest jakość
Chuj w dupe łakom i dopalaczom
Zazdrość miesza w głowach dzieciakom
Ja kręcę jointa a one sraką
Szczerość, staje się wadą
W czasach gdy wszyscy się wypierdalają
Szczerze? To z tobą pojadą
Jak się dowiedzą że jesteś fają
Dilerzy pchają crack na setki
Najważniejsi są klienci
Złodzieje, sportowcy i kurewki
Wypierdalać konfidenci
Wiąże sznurek do gałęzi
Robie pętle, typ się wierci
Już się nie śpieszy
Jak wtedy co brał na zeszyt