[Zwrotka 1]
Poszłem do sklepu po mleko, nie było
Czy wkurwiło mnie to? nie, w ogóle nie wkurwiło
Ja człapię chodniczkiem i nie mam na kino
Czy wkurwiło mnie to? nie, w ogóle mnie to nie wkurwiło
Nie ruszyło, spokoju wewnętrznego nie zburzyło
Ja wiem doskonale, nie martwię się wcale tym i tamtym
Powłóczę nogami ospale, kanibale gonią mnie kanibale
Nie cykam nie umykam kulam się dalej
Nie chowam za kotarę macham na pożegnanie z Afryką
Nieżyt zatok toczy mnie z dziką pasją spacją
Moją kolacją będzie to co jest nosa treścią
Zresztą lubię żaby co się w nim gnieżdżą
Koleżką moim Nuta jest koleżką jak reszka jest reszką
Spoks, czas odstawić koks bo bycie szpecykiem cynikiem
Mnie nie buja robienie w chuja struganie zbuja
Moja konkluzja to fuzja z każdym kto uzna mnie za przyjaciela
Kaszmir czy szmir kipera konesera znaczków świętojańskich robaczków
I monetów pełnych klaserów papilotów
Wroga Henryka Kwinto kastrować brać tyle by szczęśliwym się stać
Kurwa mać my ze Szpulą i Nutą są brać nic nie może się stać
[Zwrotka 2]
Jesteś szpecyk sie o ucho obiło
Czy wkurwiło mnie to? nie, w ogóle nie wkurwiło
Choć nie było mi miło, mówię nie było miło
Czy wkurwiło mnie to? nie, w ogóle mnie to nie wkurwiło
Ale sprawiło niesmak odkryło pewne złoże ludzkiej frustracji
Podłoże rozległe jak namorzynowe morze
Zdejmuje obrożę napieram pomykam puszkę kolakola otwieram
Wypróżniam się przedtem, bo pęcherz kłopotem jest potem
Apaszowskie tango z powrotem wspomnę szlifowane bruki ulicznic
Przemknę pod latarniami piękne na swój sposób potrzebne nimfy
Limfy poziom stwierdzam zatwierdzam
Poszłem do sklepu po mleko, nie było
Czy wkurwiło mnie to? nie, w ogóle nie wkurwiło
Ja człapię chodniczkiem i nie mam na kino
Czy wkurwiło mnie to? nie, w ogóle mnie to nie wkurwiło