[Refren: Spięty Hubert]
Wybieram zaczarowane szkiełko co przyciąga
Jak panienki okienko lub oczko kakaowe
Toczka w toczko dla niektórych atrakcyjne
Dla mnie perwersyjne, emocjonalne jałowe
Jak karboksylowe związki
Co innego podwiązki
Mojej Ilonki podwiązki
[Zwrotka 1: Michał Splesz]
Coś we mnie narasta jak drożdże ciasta
I wybucha i rozpierducha gotowa
Telepatia Sony uaktywniona
Kucze-kupa pędzę okupacja sofy przeprowadzona
Wzorowo morowo czypsy wkoło
Mam wojo mam nie używam
Rozpoczynam stan kataleptyczno-epileptyczny
Antylogiczno-klaustrofobiczny
Nielogiczny pociąg do diabełka ze szkiełka
Dziedziczny po wapnie co nieładnie niezgrabnie
Niesmacznie na sofie rzuciło kotwice
W panice w konwenansów nabytych zenicie
Kindersztuby popisie i ssie co kabel przyniesie
I liże co z talerza wyczesze
Ku własnej i gawiedzi uciesze
Co, o której?
[Refren: Spięty Hubert]
[Zwrotka 2: Michał Splesz]
Oko szywieje szczenka drentwieje
A jej rozwarcie zdradza kał na mej wardze
To zatracenie na diabełka ze szkiełka
Skinienie, cierpienie, familijne zatrwożenie
Gdy oczka zamarcie w lamencie pogrążenie, pod siebie robienie
Bo z rynsztoka czerpanie jak akwawity pociąganie
Dla grubej i starej kobity menopauzy odwlekanie
[Refren: Spięty Hubert]