[Refren] Ja nie muszę być prorokiem, gołym okiem widać to Bloki krzyczą gardłem okien, ognień w nas wyzwala zło Ja nie muszę jasno widzieć, by rozumieć dokąd idzie świat Który jest odbiciem tego jak kochamy go [Zwrotka 1] Gdy do końca upadnie kraj filozofów Przyjdzie gniew słońca i czas potopów Zerwą do lotu się stalowe ptaki Państwo wiecznego żalu zniknie z mapy I da znaki światu jego naród Stłamszony bez granic, wolności sztandaru Przyjdzie paru i wybuchną kolosy Pośród smogu zniszczeń, dwa dni wiecznej nocy Wstaną prorocy by prowadzić owce Stado pójdzie choć idee będą obce Chaos tu wzrost cen, wykresy oszaleją Upadnie pieniądz równając miasta z ziemią Potem z nadzieją zawiążą pakt czterech Dzieląc teren na przyszłości nową erę Złamią barierę by mieć władzę i wpływy Wznosząc okrzyk batalii, mało kto wyjdzie żywy Mało kto wyjdzie żywy /x4 [Zwrotka 2] Powstaną z ruin, aby poszukać rodzin Nie będzie godzin póki czas się nie narodzi
Od nowa by godzić znowu zaczną budować Kreować, od dnia narodzin nowe słowa Bez obaw porządkując książki przeszłości Stworzą rządy plan naprawy ludzkości Sprzątną gości, a z tego co ocalało Powstaną nowe państwa o starych nazwach całość Granice obalą i przyjmą jeden język Mnożąc się z setek do setek tysięcy A ci w skrajnej nędzy odejdą i stworzą Państwo wiecznego żalu pod osłoną Bożą A potem wdrożą pieniądz w obieg Zawładnie ziemią człowiek dzieląc się przestrzenią na globie Tworząc fobie, wojnę, opór, religie Aż upadnie kraj filozofów i wszystko zniknie [Refren x2] Ja nie muszę być prorokiem, gołym okiem widać to Bloki krzyczą gardłem okien, ognień w nas wyzwala zło Ja nie muszę jasno widzieć, by rozumieć dokąd idzie świat Który jest odbiciem tego jak kochamy go Tak, tak, tak kochamy, kochamy tak, tak, tak Kochamy go Tego jak kochamy Tak kochamy tak, tak kochamy go Kochamy go.. Kochamy go...