[Zwrotka 1: Mati
Psst, słyszałeś to, czy mi się wydawało,Ty
Psst jeszcze raz słyszałeś, ktoś jest za ścianą ?
Ziom to tylko drzwi
Jakie drzwi? Przecież zamknąłem rano
Dziś, no halo, jeszcze mnie nie poje...
Ciii, stary ej ja chyba tez coś słyszałem
Człowieku patrz tam na podłodze ten cień(gdzie?)
Widziałeś kurwa? Widziałeś? On tam jest
Idzie tu po nas dwóch, po nas wzrok, po nas słuch
Nie wierz w żadne słowo z jego ust!
Ej ziom wrzuć na luz tam nikogo nie ma, zwolnij
Mowie ci nie znasz go, nie chcesz znać, zacznij się modlić
Bo kiedy przyjdzie po ciebie i chwyci za kark
I porwie cie tam gdzie bylem ja
Przykuty do skal jak kra nie będzie szans by się uwolnić
Tylko krew z ran się sączy, a na głowę lecą krople
I mokniesz coraz szybciej, kurwa coraz mocniej
On tu idzie, idzie tu po mnie
Boże oszczędź mnie, błagam
Zostaw mnie, zostaw, ja nie chce tam wracać!
[Refren]
Znów jest noc, jak opętany
Słyszę głos, to chore stany
Mówią chodź, otwórz rany
Jakie ten świat pojebany x2
[Zwrotka 2: K2]
To był ten dzień pamięta mnie, ja nie pamiętam go
Robiłem, ja sobie to tango ze szklanką
Byłem, najebany już fest alko
A piłem i rzygałem przez balkon
Kiedy oddawałem na ziemie bełt
Poczułem we mnie te spustoszenie
Nie wiem sam, jak nazwać ten stan
To blaza man, to faza, man, psychoza zamęt
Ja nie mogę pić i pierdole ten cały brat, balet
Chce żyć na skalę, a nie gnić tak stale
Tyć w świat zalet, iść jak najdalej
I tam grall znaleźć, rap grać szalenie
A Głupoty z piątków na soboty, co tydzień to samo
Zamotane stany, za wysokie loty, dosyć, grandy, fazy
Szkoda zdrowia, pogody,masy kasy na syf…
Też!
[Refren]
[Zwrotka 3: Skor]
Daj mi szklankę i wódkę mą kochankę
Nie mów nic, sam wiem,źrenice jak po amfie, maam
Zabijam się czkam i potykam się
Jak nazywam się? Wódki ocean, płynę tam
W stanach, chłam nananana
Banał, klątwa ma nakładana na nas
Choć kochanana, tańczmy tango do rana
To fatamorgana, pierdolmy ten dramat
O ranach wiem wszystko, zdrowie mych ran
Wyrywam to z siebie kiedy gyram
I kurwa tyrywam w tym jak popierdoleniec
A jednak korzenie karzą odrzucać chemie
Ty, składaj wieniec, ja się nie zmienię nigdy
Uzależnienie, rzuca cienie na blizny
Proszę oddaj mi sny, gdy ogień w tobie zgaszam
Bowiem już nie umiem sobie wybaczać, przepraszam...