[Buka]
My to pierwszy krzyk, który rodzi cisza
A nagie myśli kroi sztylet
By czarne okrycia wszyć nam pod skórę
My to strach przy kołysce śpiewający chórem
A nagie myśli bez poduszki boją się usnąć
[Skor]
My to podróż przez płótno, między bielą a lazurem
Wrogi huk, co wrzaskiem rozleją amok
My to lęk, tulony przerażeniem, okryty bólem
Skulony w rogu, cicho łkający pod ścianą
[Buka]
My to nieśmiałość, krzycząca szeptem, rozgniewana
Krew na rękach, szpetna czerwień, co pęka szkłem na ranach
Piosenka piękna, jednak złym dźwiękiem zagrana
Połamany klucz wiolinowy w drzwiach od mieszkania
[Skor]
My to dramat, rękopisy pozalewane żalem
Rozdrapanej niewinności konające w niemym szale
Życiorysy szpetnej złości, jak litery rozmazane
Kołysanka wątpliwości w pamięci wbita hebanem
[Buka]
Ja - czarny mrok, pusty krzyk
Nocą zamaluje Ci...
Blady świt, czyste tło
Byś już nie zobaczył ich
Ja to zło, czarny rytm
Wystukuję go, a Ty tańczysz wciąż
Tworząc nić, co prowadzi cię na dno
[Skor]
Jestem głosem, który każe Tobie niszczyć, nie ufać nigdy
Ostrzem brzytwy tnącym marzeń nieboskłon
Jestem linią blizny zrodzonej z nienawiści
Cieknącą krwią z dłoni nie chcących dorosnąć
Jestem martwą miłością wbitą w oczy dziecka
Kapiącym kłamstwem warg obliczem szaleństwa
Melodią, która nie może przestać być fałszem
Spływając gardłem, jak czerń przez alabster
[Buka]
Tak jak mocno, czernio, krzyczysz, czego pragniesz?
Tylko czeka Cię stryczek, na smyczy prowadzi w antracyt
Niechciana histerio, odrzuć kajdany
Chodźmy dalej, ty daj nam nostalgię i stwórzmy szare
Jak nasze plany, że poukładamy kolory
Rozlany atrament, obrazu ramy, te zmory
Przyłóż do rany oręż, by poczuć na sobie to znowu
Lub odejdź, bym żalem zatańczył w Twych oczach
Bym żalem zatańczył w Twych oczach...